Jana 1
NA początku było Słowo, a
Słowo było u Boga, a Bo-
giem było Słowo.
2 To było na początku u Bo-
ga.
3 Wszystkie rzeczy przez nie
się stały, a bez niego nic się nie
stało, co się stało.
4 W niém był żywot, a żywot
był światłością ludzi.
5 I światłość w ciemności
świeci, a ciemność jéj nie ogar-
nęła.
6 Był człowiek, posłany od
Boga, któremu imię było Jan.
7 Ten przyszedł na świadec-
two, aby świadczył o światło-
ści, aby przezeń wszyscy uwie-
rzyli.
8 Nie byłci on światłością,
ale aby świadczył o światło-
ści.
9 Była światłość prawdziwa,
która oświeca każdego czło-
wieka, przychodzącego na
świat.
10 Na świecie był, i świat
przezeń uczyniony jest; a świat
go nie poznał.
11 Do swéj własności przy-
szedł, a swoi go nie przyjęli.
12 Lecz tym, którzy go przy-
jęli, dał moc stać się dziećmi
Bożemi, tym, którzy wierzą w
imię jego.
13 Którzy nie ze krwi, ani z
woli ciała, ani z woli męża, ale
z Boga się narodzili.
14 A Słowo ciałem się stało,
i mieszkało między nami (i wi-
dzieliśmy chwałę jego, chwałę
jako jednorodzonego od Ojca),
pełne łaski i prawdy.
II. 15 Jan świadczy o nim, i
woła, mówiąc: tenci był, o
którym powiedziałem: ten, któ-
ry przyjdzie za mną, przede
mną stał się, bo pierwéj był
niż ja.
16 A z pełności jego myśmy
wszyscy wzięli, i łaskę za ła-
skę.
17 Albowiem zakon przez
Mojżesza był dany, a łaska i
prawda przez Jezusa Chrystu-
sa stała się.
18 Boga nikt nigdy nie wi-
dział; jednorodzony Syn, który
jest w łonie Ojca, ten opowie-
dział.
19 I takie jest świadectwo
Janowe, gdy posłali Żydzi z
Jerozolimy kapłanów i Lewi-
tów, aby go pytali: ty kto je-
steś?
20 I wyznał, a nie zaprzeczył;
i wyznał: ja nie jestem Chry-
stus.
21 I pytali go: cóżeś tedy?
Elijasz jesteś? A on rzecze: nie
jestem. Prorok jesteś? Odpo-
wiedział: nie jestem.
22 Rzekli mu tedy: ktojesteś,
żebyśmy odpowiedź dali tym,
którzy nas posłali. Cóż powia-
dasz o sobie?
23 Rzekł: jam jest głos wo-
łającego na puszczy: Prostuj-
cie drogę Pańską, jak powie-
dział Izajasz prorok.
24 A ci, którzy byli posłani,
byli z Faryzeuszów.
25 I pytali go i rzekli mu:
czemuż tedy chrzcisz, jeżeliś
ty nie jest Chrystus, ani Elijasz,
ani prorok?
26 Odpowiedział im Jan, mó-
wiąc: ja chrzczę wodą; ale w
pośrodku was stoi, którego wy
nie znacie.
27 On to jest, który przyj-
dzie za mną, a stał się przede
mną, któremu nie jestem go-
dzien rozwiązać rzemyka u o-
buwia jego.
28 To się stało w Betabarze
za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
29 A nazajutrz ujrzał Jan Je-
zusa idącego do niego, i rzekł:
oto Baranek Boży, który gła-
dzi grzech świata.
30 Ten jest, o którym powie-
działem: za mną idzie mąż, któ-
ry przede mną stał się, bo pier-
wéj był niż ja.
31 A jam go nie znał; ale aby
był objawiony Izraelowi, dlate-
gom ja przyszedł, chrzcząc wo-
dą.
32 I świadczył Jan, mówiąc:
widziałem Ducha zstępujacego
jak gołąb z nieba, i został na
nim.
33 A jam go nie znał; ale któ-
ry mię posłał chrzcić wodą, ten
mi rzekł: na kogo ujrzysz Du-
cha zstępującego i zostającego
na nim, ten jest, który chrzci
Duchem Świętym.
34 A jam widział i świadczył,
że ten jest Syn Boży.
35 Nazajutrz znowu stał Jan
i dwaj z uczniów jego.
36 I ujrzawszy Jezusa cho-
dzącego, rzecze: oto Baranek
Boży.
III. 37 I słyszeli go owi dwaj
uczniowie mówiącego, i szli za
Jezusem.
38 A obróciwszy się Jezus,
i ujrzawszy ich za sobą idących,
rzecze do nich: czego szukacie?
A oni mu rzekli: Rabbi! (co się
wykłada: Mistrzu) gdzie miesz-
kasz?
39 Rzecze im: pójdźcie, i o-
glądajcie. Przyszli i widzieli,
gdzie mieszkał, i zostali przy
nim onego dnia; a było około
dziesiątéj godziny.
40 Jeden z dwóch, którzy to
słyszeli od Jana i szli za nim, był
Andrzéj, brat Szymona Piotra.
41 Ten najpierwéj znalazł
Szymona, brata swego, i rzecze
mu: znaleźliśmy Mesyjasza (co
się wykłada: Chrystusa).
42 I przywiódł go do Jezusa.
A wejrzawszy nań Jezus, rzekł:
tyś jest Szymon, syn Jonasza;
ty będziesz nazwany Kiefas (co
się wykłada: Piotr).
43 Nazajutrz chciał Jezus
wyjść do Galilei, i znalazł Fili-
pa, i rzecze mu: idź za mną.
44 A Filip był z Betsaidy, z
miasta Andrzejowego i Piotro-
wego.
45 Filip znalazł Natanaela i
rzecze mu: znaleźliśmy onego,
o którym pisał Mojżesz w Za-
konie i Prorocy, Jezusa, syna
Józefa z Nazaretu.
46 I rzekł mu Natanael: czyż
może z Nazaretu być co dobre-
go? Rzecze mu Filip: pójdź, i
oglądaj!
47 Ujrzawszy Jezus Nata-
naela, idącego ku niemu, rzecze
o nim: oto prawdziwie Izraeli-
ta, w którym niemasz zdrady.
48 Rzecze mu Natanael:
skądże mię znasz? Odpowie-
dział Jezus i rzekł mu: pierwéj
niż cię Filip zawołał, gdyś był
pod figowém drzewem, widzia-
łem cię.
49 Odpowiedział Natanael i
rzekł mu: Mistrzu! tyś jest Syn
Boży, tyś jest Król Izraelski.
50 Odpowiedział Jezus i rzekł
mu: żem ci powiedział: widzia-
łem cię pod figowém drzewem,
wierzysz; większe rzeczy nad
te ujrzysz.
51 I rzecze mu: zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam: od-
tąd ujrzycie niebo otworzone, i
Aniołów Bożych wstępujących
i zstępujących na Syna człowie-
czego.
Jana 2
I DNIA trzeciego było wese-
le w Kanie Galilejskiéj, i
była tam matka Jezusowa.
2 Wezwany też był i Jezus i
uczniowie jego na to wesele.
3 A gdy nie stało wina, rze-
cze matka Jezusa do niego: wi-
na nie mają.
4 Rzecze jéj Jezus: co ja mam
z tobą, niewiasto? jeszcze nie
przyszła godzina moja.
5 Rzecze matka jego do sług:
co wam powie, czyńcie.
6 A było tam sześć stągwi ka-
miennych, postawionych oby-
czajem oczyszczenia Żydow-
skiego, mieszczących w sobie
po dwa lub trzy wiadra.
7 Rzecze im Jezus: napełnij-
cie te stągwie wodą. I napełni-
li je aż do wierzchu.
8 I rzecze im: czerpajcież te-
raz, i zanieście przełożonemu
wesela. I zanieśli.
9 A gdy skosztował przeło-
żony wesela téj wody, która się
stała winem (a nie wiedział,
skąd jest, lecz słudzy wiedzie-
li, którzy czerpali wodę), zawo-
łał oblubieńca przełożony we-
sela,
10 I rzecze mu: każdy czło-
wiek pierwéj daje dobre wino,
a gdy sobie podpiją, wtedy po-
dlejsze; tyś dobre wino zacho-
wał aż do tego czasu.
11 Ten początek cudów u-
czynił Jezus w Kanie Galilej-
skiéj, i objawił chwałę swoją;
i uwierzyli weń uczniowie je-
go.
II. 12 Potém udał się do Ka-
pernaum, on, i matka jego, i
bracia jego, i uczniowie jego, i
zostali tam niewiele dni;
13 A była blizko Wielkanoc
Żydowska; i poszedł Jezus do
Jerozolimy.
14 I znalazł w świątyni sprze-
dających woły i owce i gołębie,
i wekslarzy siedzących.
15 I uczyniwszy bicz z po-
wrozków, wszystkich wygnał
z świątyni, oraz owce i woły, i
wekslarzom pieniądze rozsypał
i stoły poprzewracał,
16 A tym, co gołębie przeda-
wali, rzekł: wynieście to stąd,
nie czyńcie domu Ojca mego
domem targu.
17 I wspomnieli sobie ucznio-
wie jego, iż napisano: Gorli-
wość o dom twój zżarła mię.
18 Tedy odpowiedzieli Żydzi
i rzekli mu: cóż nam za znak
pokażesz, że to czynisz?
19 Odpowiedział Jezus i rzekł
im: rozwalcie ten przybytek, a
w trzech dniach wystawię go.
20 Rzekli tedy Żydzi: czter-
dzieści i sześć lat budowano
ten przybytek, a ty w trzech
dniach wystawisz go?
21 Ale on mówił o przybytku
ciała swego.
22 Przetoż, gdy zmartwych-
wstał, wspomnieli uczniowie
jego, iż im to był powiedział; i
uwierzyli Pismu i słowu, któ-
re wyrzekł Jezus.
23 A gdy był w Jerozolimie
na Wielkanoc w święto, wielu
uwierzyło w imię jego, widząc
cuda, które czynił.
24 Ale Jezus nie powierzał
im siebie, dla tego że znał
wszystkich,
25 I że nie potrzebował, aby
mu kto świadczył o człowieku;
albowiem wiedział, co jest w
człowieku.
Jana 3
A BYŁ człowiek z Faryzeu-
szów, imieniem Nikodem,
książe Żydowski.
2 Ten przyszedł do Jezusa w
nocy i rzekł mu: Mistrzu! wie-
my, żeś przyszedł od Boga ja-
ko nauczyciel; bo nikt tych cu-
dów czynić nie może, które ty
czynisz, jeśliby Bóg z nim nie
był.
3 Odpowiedział Jezus i rzekł
mu: zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam ci: jeśli się kto nie na-
rodzi na nowo, nie może widzieć
królestwa Bożego.
4 Rzekł do niego Nikodem:
jakże się może człowiek naro-
dzić, będąc starym? Czyliż mo-
że powtórnie wejść w żywot
matki swojéj i narodzić się?
5 Odpowiedział Jezus: zapra-
wdę, zaprawdę powiadam ci:
jeśli się kto nie narodzi z wody
i z Ducha, nie może wejść do
królestwa Bożego.
6 Co się narodziło z ciała, cia-
łem jest, a co się narodziło z
Ducha, duchem jest.
7 Nie dziw się, żem ci powie-
dział: musicie się na nowo na-
rodzić.
8 Wiatr, gdzie chce, wieje, i
szum jego słyszysz, ale nie
wiesz, skąd przychodzi i dokąd
idzie; tak jest każdy, który się
narodził z Ducha.
9 Odpowiedział Nikodem i
rzekł mu: jakże to być może?
10 Odpowiedział Jezus i rzekł
mu: tyś jest nauczycielem w I-
zraelu, i tego nie wiesz?
11 Zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam ci, iż, co wiemy, mówi-
my, i cośmy widzieli, świad-
czymy, a świadectwa naszego
nie przyjmujecie.
12 Jeżeli nie wierzycie, gdym
wam o ziemskich rzeczach po-
wiedział, jakże uwierzycie, gdy
wam powiem o niebieskich?
13 I nikt nie wstąpił do nie-
ba, tylko ten, który zstąpił z
nieba, Syn człowieczy, który
jest w niebie.
14 I jak Mojżesz węża na pu-
szczy wywyższył, tak musi być
wywyższony Syn człowieczy,
15 Aby każdy, kto weń wie-
rzy, nie zginął, ale miał żywot
wieczny.
16 Albowiem tak Bóg umiło-
wał świat, że Syna swego je-
dnorodzonego dał, aby każdy,
kto weń wierzy, nie zginął, ale
miał żywot wieczny.
17 Bo nie posłał Bóg Syna
swego na świat, aby sądził
świat, ale aby świat był zba-
wiony przezeń.
18 Kto wierzy weń, nie bę-
dzie osądzony; ale kto nie wie-
rzy, już jest osądzony, iż nie u-
wierzył w imię jednorodzonego
Syna Bożego.
19 A ten jest sąd, że świa-
tłość przyszła na świat, a lu-
dzie bardziéj umiłowali cie-
mność niż światłość; bo były
złe uczynki ich.
20 Każdy bowiem, kto źle
czyni, nienawidzi światłości i
nie idzie na światłość, aby nie
były zganione uczynki jego.
21 Lecz kto czyni prawdę,
idzie na światłość, aby były
jawne uczynki jego, iż w Bogu
są uczynione.
II. 22 Potém przyszedł Jezus
i uczniowie jego do ziemi Judz-
kiéj, i tam przemieszkiwał z ni-
mi i chrzcił.
23 A chrzcił i Jan w Enon,
blizko Salim, bo tam było wie-
le wody, i ludzie przychodzili i
chrzcili się.
24 Bo jeszcze Jan nie był
wtrącony do więzienia.
25 Wszczął się tedy spór mię-
dzy uczniami Jana i między Ży-
dami o oczyszczeniu.
26 I przyszli do Jana i rzekli
mu: Mistrzu! ten, który był z
tobą za Jordanem, o którym
ty dałeś świadectwo, ten oto
chrzci, i wszyscy idą do niego.
27 Odpowiedział Jan i rzekł:
nie może nic wziąć człowiek,
jeśli mu nie jest dane z nieba.
28 Wy sami jesteście mi
świadkami, żem powiedział:
nie jestem ja Chrystus, ale żem
posłany przed nim.
29 Kto ma oblubienicę, oblu-
bieńcem jest; a przyjaciel oblu-
bieńca, który stoi i słucha go,
radością się raduje dla głosu
oblubieńca. Ta tedy radość mo-
ja wypełniła się.
30 On musi rość, a ja zmniej-
szać się.
31 Kto z góry przychodzi,
nad wszystkimi jest. Kto z zie-
mi, ziemskim jest i ziemskie
rzeczy mówi; kto z nieba przy-
chodzi, nad wszystkimi jest,
32 I co widział i słyszał, o
tém świadczy, a świadectwa je-
go nikt nie przyjmuje.
33 Kto przyjął świadectwo
jego, ten pieczęcią stwierdził,
że Bóg jest prawdziwy.
34 Albowiem ten, którego
Bóg posłał, słowa Boże mówi;
bo nie pod miarą daje Bóg Du-
cha.
35 Ojciec miłuje Syna, i
wszystko dał w ręce jego.
36 Kto wierzy w Syna, ma
żywot wieczny; ale kto nie wie-
rzy Synowi, nie będzie oglądał
żywota, lecz gniew Boży zosta-
je nad nim.
Jana 4
A GDY poznał Pan, iż usły-
szeli Faryzeusze, że Je-
zus więcéj uczniów czynił i
chrzcił niżeli Jan,
2 (Chociaż sam Jezus nie
chrzcił, ale uczniowie jego)
3 Opuścił ziemię Judzką, i
odszedł znowu do Galilei.
4 A musiał przechodzić przez
Samaryję.
5 Przyszedł tedy do miasta
Samarytańskiego, zwanego Sy-
char, blizko niwy, którą był dał
Jakób Józefowi, synowi swe-
mu.
6 A była tam studnia Jakó-
bowa. Jezus tedy, będąc stru-
dzony z drogi, usiadł przy stu-
dni; a było około szóstéj godzi-
ny.
7 Przyszła niewiasta z Sama-
ryi czerpać wodę, któréj rzecze
Jezus: daj mi pić!
8 Bo uczniowie jego odeszli
byli do miasta, aby nakupić ży-
wności.
9 Rzecze mu tedy niewiasta
Samarytańska: jakże ty, bę-
dąc Żydem, żądasz napoju ode
mnie, od niewiasty Samarytan-
ki? (bo Żydzi nie przestają z
Samarytanami).
10 Odpowiedział Jezus i rzekł
jéj: gdybyś znała dar Boży, i
kto jest ten, co ci mówi: daj mi
pić, tybyś go prosiła, a dałby
ci wody żywéj.
11 Rzecze mu niewiasta: Pa-
nie! nie masz i czém naczerpać,
a studnia głęboka, skądże tedy
masz tę wodę żywą?
12 Czyliżeś ty większy od oj-
ca naszego Jakóba, który dał
nam tę studnię, i sam z niéj pił,
i synowie jego, i dobytek jego?
13 Odpowiedział Jezus i rzekł
jéj: każdy, kto pije tę wodę,
znowu będzie pragnął;
14 Lecz kto będzie pił tę wo-
dę, którą ja mu dam, nie będzie
pragnął na wieki; ale ta woda,
którą ja mu dam, stanie się w
nim źródłem wody wytrysku-
jącéj ku żywotowi wiecznemu.
15 Rzecze do niego niewia-
sta: Panie! daj mi téj wody, a-
bym nie pragnęła, i tu czerpać
nie chodziła.
16 Rzecze jéj Jezus: idź, za-
wołaj męża swego, i przyjdź tu.
17 Odpowiedziała niewiasta
i rzekła: nie mam męża. Rzekł
jéj Jezus: dobrześ powiedziała:
nie mam męża.
18 Albowiem pięciu mężów
miałaś, a ten, którego teraz
masz, nie jest mężem twoim;
toś prawdę powiedziała.
19 Rzecze mu niewiasta: Pa-
nie! widzę, żeś prorok.
20 Ojcowie nasi na téj górze
czcili Boga, a wy powiadacie,
że w Jerozolimie jest miejsce,
gdzie należy cześć oddawać.
21 Rzecze jéj Jezus: niewia-
sto! wierz mi, że przyjdzie go-
dzina, kiedy ani na téj górze,
ani w Jerozolimie nie będziecie
czcili Ojca.
22 Wy czcicie, czego nie zna-
cie; my czcimy, co znamy; al-
bowiem zbawienie jest z Ży-
dów.
23 Ale przyjdzie godzina, i
teraz jest, kiedy prawdziwi
czciciele będą cześć oddawać
Ojcu w duchu i w prawdzie. Bo
i Ojciec takich szuka, którzyby
mu tak cześć oddawali.
24 Bóg jest duchem, a ci, któ-
rzy go czczą, winni mu w duchu
i w prawdzie cześć oddawać.
25 Rzecze mu niewiasta:
wiem, że przyjdzie Mesyjasz (to
jest Chrystus); ten, gdy przyj-
dzie, oznajmi nam wszystko.
26 Rzecze jéj Jezus: Ja nim
jestem, który z tobą mówię.
27 A wtém przyszli ucznio-
wie jego, i dziwili się, że z nie-
wiastą mówi; wszakże żaden
nie rzekł: o co pytasz, albo, o
czém z nią rozmawiasz?
28 I zostawiła niewiasta wia-
dro swoje, i poszła do miasta i
powiedziała ludziom:
29 Pójdźcie, obaczcie czło-
wieka, który wszystko mi po-
wiedział, com uczyniła, czy to
nie jest Chrystus?
30 Wyszli więc z miasta, i
przyszli do niego.
31 A tymczasem prosili go
uczniowie, mówiąc: Mistrzu!
jedz.
32 A on im rzekł: mam ja po-
karm ku jedzeniu, o którym wy
nie wiecie.
33 Mówili tedy uczniowie
między sobą: czy mu kto przy-
niósł jeść?
34 Rzecze im Jezus: moim
pokarmem jest, abym czynił
wolę tego, który mię posłał, i
wykonał dzieła jego.
35 Czyliż wy nie mówicie:
jeszcze cztery miesiące, a żni-
wo przyjdzie? Otóż, powiadam
wam, podnieście oczy swoje, i
przypatrzcie się niwom, że już
białe są ku żniwu.
36 I kto żnie, bierze zapłatę,
i zbiera owoc do żywota wie-
cznego, aby i ten, który sieje,
radował się wespół z tym, któ-
ry żnie.
37 Albowiem w tém prawdzi-
we jest przysłowie, że inszy
jest, który sieje, a inszy, który
żnie.
38 Jam was posłał żąć to, o-
koło czegoście wy nie praco-
wali; inni pracowali, a wyście
weszli w pracę ich.
39 I z miasta onego wielu Sa-
marytan uwierzyło weń dla o-
powiadania niewiasty, która
świadczyła: wszystko mi po-
wiedział, com uczyniła
40 Gdy tedy przyszli do nie-
go Samarytanie, prosili go, aby
u nich został; i został tam dwa
dni.
41 I daleko więcéj ich uwie-
rzyło dla słowa jego;
42 I owéj niewieście mówili:
już nie dla twego opowiadania
wierzymy; albowiem samiśmy
słyszeli i wiemy, że to jest pra-
wdziwie Zbawiciel świata,
Chrystus.
II. 43 A po dwóch dniach wy-
szedł stamtąd, i poszedł do Ga-
lilei.
44 Albowiem sam Jezus świa-
dectwo wydał, że prorok w oj-
czyznie swojéj nie jest w powa-
żaniu.
45 A gdy przyszedł do Gali-
lei, przyjęli go Galilejczycy,
którzy widzieli wszystko, co
czynił w Jerozolimie w święto;
bo i oni byli przyszli na święto.
46 Tedy znowu przyszedł
Jezus do Kany Galilejskiéj,
gdzie był uczynił z wody wino.
I był pewien dworzanin kró-
lewski w Kapernaum, którego
syn chorował.
47 Ten usłyszawszy, że Je-
zus przyszedł z ziemi Judzkiéj
do Galilei, poszedł do niego i
prosił go, aby wstąpił i uzdro-
wił syna jego; bo był blizkim
śmierci.
48 I rzekł do niego Jezus:
jeśli nie ujrzycie znaków i cu-
dów, nie uwierzycie.
49 Rzecze mu dworzanin kró-
lewski: Panie! wstąp, nim u-
mrze dziecię moje.
50 Rzecze mu Jezus: idź, syn
twój żyje. I uwierzył ów czło-
wiek słowu, które mu powie-
dział Jezus, i poszedł.
51 A gdy już wracał, spotka-
li go słudzy jego i oznajmili,
mówiąc: dziecię twoje żyje.
52 Tedy ich pytał o godzinę,
w któréj lepiéj się miało; i rze-
kli mu: wczoraj o godzinie siód-
méj opuściła go gorączka.
53 Poznał tedy ojciec, iż to
była godzina, w któréj mu rzekł
Jezus: syn twój żyje. I uwie-
rzył sam i wszystek dom jego.
54 To znowu jest drugi cud,
który uczynił Jezus, przyszedł-
szy z ziemi Judzkiéj do Galilei.
Jana 5
BYŁO potém święto Żydow-
skie, i poszedł Jezus do
Jerozolimy.
2 A jest w Jerozolimie przy
Owczéj bramie sadzawka, któ-
rą zowią po hebrajsku Betezda,
mająca pięć krużganków.
3 W tych leżało wielkie mnó-
stwo chorych, ślepych, chro-
mych, wyschłych, którzy cze-
kali poruszenia wody.
4 Albowiem Anioł w pewnym
czasie zstępował do sadzawki
i poruszał wodę; pierwszy więc,
który wstąpił po poruszeniu
wody, stawał się zdrowym, ja-
kąkolwiek chorobą był zdję-
ty.
5 A był tam pewien człowiek,
od trzydziestu ośmiu lat choro-
bą złożony.
6 I gdy Jezus ujrzał go le-
żącego, i poznał, że już przez
długi czas choruje, rzecze mu:
chcesz być zdrowym?
7 Odpowiedział mu chory:
Panie! nie mam człowieka,
któryby mię, gdy zostanie po-
ruszoną woda, wrzucił do sa-
dzawki; a gdy ja idę, inny
przede mną wstępuje.
8 Rzecze mu Jezus: wstań,
weź łoże swoje i chodź.
9 I zaras stał się zdrowym
ów człowiek, i wziął łoże swoje
i chodził. A był sabat onego
dnia.
10 Tedy mówili Żydzi uzdro-
wionemu: sabat jest, nie godzi
się ci nieść łoża.
11 Odpowiedział im: ten, któ-
ry mię uzdrowił, rzekł mi: weź
łoże swoje i chodź.
12 I pytali go: któż jest ten
człowiek, co ci powiedział: weź
łoże swoje i chodź?
13 A uzdrowiony nie wie-
dział, kto to był; albowiem Je-
zus odszedł, ponieważ wiele lu-
du było na tém miejscu.
14 Potém go Jezus znalazł w
świątyni i rzecze mu: oto, zdro-
wym się stałeś; nie grzesz wię-
céj, aby co gorszego na cię nie
przyszło.
15 Odszedł ów człowiek i po-
wiedział Żydom, że to był Je-
zus, który go uzdrowił.
16 I dla tego Żydzi prześla-
dowali Jezusa, i szukali, aby
go zabić, że to uczynił w sabat.
II. 17 A Jezus im odpowie-
dział: Ojciec mój aż dotąd dzia-
ła, i ja działam.
18 Dla tego też tém więcéj
szukali Żydzi, żeby go zabić,
iż nie tylko naruszał sabat, ale
i powiadał, że Bóg jest ojcem
jego, i siebie czynił równym
Bogu.
19 Odpowiedział tedy Jezus
i rzekł im: Zaprawdę, zapra-
wdę powiadam wam: nie może
Syn sam od siebie nic czynić,
tylko to, co widzi, że Ojciec
czyni; albowiem cokolwiek on
czyni, to także i Syn czyni.
20 Bo Ojciec miłuje Syna i
ukazuje mu wszystko, co sam
czyni; i większe mu nad te dzie-
ła pokaże, abyście się wy dzi-
wowali.
21 Albowiem, jak Ojciec
wzbudza umarłych i ożywia,
tak i Syn, których chce, oży-
wia.
22 Bo Ojciec nikogo nie sądzi,
lecz wszystek sąd dał Synowi,
23 Aby wszyscy czcili Syna,
jak czczą Ojca. Kto nie czci
Syna, nie czci Ojca, który go
posłał.
24 Zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam: kto słowa mego
słucha i wierzy temu, który mię
posłał, ma żywot wieczny, i nie
przyjdzie na sąd, ale przeszedł
z śmierci do żywota.
25 Zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam: przyjdzie godzi-
na, i teraz jest, gdy umarli usły-
szą głos Syna Bożego, i którzy
usłyszą, żyć będą.
26 Albowiem, jak Ojciec ma
żywot w sobie samym, tak dał
i Synowi, aby miał żywot w so-
bie samym.
27 I dał mu władzę sąd też
czynić; bo jest Synem człowie-
czym.
28 Nie dziwcież się temu, bo
przyjdzie godzina, w któréj
wszyscy, co są w grobach, u-
słyszą głos jego;
29 I ci, którzy dobrze czynili,
wyjdą na powstanie żywota,
ale ci, którzy źle czynili, na
powstanie sądu.
30 Nie mogę ja sam od siebie
nic czynić. Jak słyszę, tak są-
dzę, a sąd mój jest sprawiedli-
wy; bo nie szukam woli mojéj,
ale woli Ojca, który mię posłał.
31 Jeśli ja sam o sobie świad-
czę, świadectwo moje nie jest
prawdziwe.
32 Inszy jest, co o mnie
świadczy, i wiem, że prawdzi-
we jest świadectwo, które wy-
daje o mnie.
33 Wyście posyłali do Jana,
a on dał świadectwo prawdzie.
34 Ja zaś nie od człowieka
świadectwo biorę, ale to mówię,
abyście wy byli zbawieni.
35 On to był świecą goreją-
cą i świecącą, a wy chcieliście
do czasu radować się w świa-
tłości jego.
36 A ja mam świadectwo
większe niż Jana; albowiem
dzieła, które mi dał Ojciec, a-
bym je wykonał, te same dzie-
ła, które ja czynię, świadczą o
mnie, iż mię Ojciec posłał.
37 I Ojciec, który mię posłał,
sam to świadczył o mnie. Gło-
su jego wyście nigdy nie sły-
szeli, ani osoby jego nie wi-
dzieli,
38 I słowa jego nie macie w
sobie mieszkającego; albowiem
nie wierzycie temu, którego on
posłał.
39 Badajcie Pisma, bo sądzi-
cie, że w nich żywot wieczny
macie; a one są, które świad-
czą o mnie.
40 I nie chcecie przyjść do
mnie, abyście żywot mieli.
41 Chwały od ludzi nie biorę,
42 Ale znam was, że miłości
ku Bogu w sobie nie macie.
43 Jam przyszedł w imieniu
Ojca mego, a nie przyjmujecie
mię; jeśliby inny przyszedł w
imieniu swojém, tego przyjmie-
cie.
44 Jakże wy możecie wie-
rzyć, chwałę jedni od drugich
biorąc, a chwały, która jest od
samego Boga, nie szukacie?
45 Nie mniemajcie, że ja was
oskarżę przed Ojcem; jest, któ-
ry oskarża was, Mojżesz, w któ-
rym wy nadzieję macie.
46 Bo gdybyście wierzyli
Mojżeszowi, wierzylibyście i
mnie, gdyż on o mnie pisał.
47 Ale jeżeli pismom jego nie
wierzycie, jakże moim słowom
uwierzycie?
Jana 6
POTÉM oddalił się Jezus za
morze Galilejskie, które
jest Tyberyjadzkie.
2 I szło za nim wiele ludu, bo
widzieli cuda jego, które czynił
nad chorymi.
3 I wszedł Jezus na górę, i sie-
dział tam z uczniami swoimi;
4 A była blizko Wielkanoc,
święto Żydowskie.
5 Tedy podniósłszy Jezus oczy
i ujrzawszy, iż wiele ludzi idzie
ku niemu, rzekł do Filipa: skąd
kupimy chleba, aby ci jedli?
6 A mówił to, doświadczając
go; bo sam wiedział, co miał
czynić.
7 Odpowiedział mu Filip: za
dwieście groszy chleba nie do-
syć dla nich będzie, ażeby każ-
dy z nich mało co wziął.
8 Rzekł mu jeden z uczniów
jego, Andrzéj, brat Szymona
Piotra:
9 Jest tu jedno pacholę, co
ma pięć chlebów jęczmiennych
i dwie rybki; ale cóż to jest na
tak wielu?
10 A Jezus rzekł: każcie lu-
dowi usiąść. A było trawy do-
syć na oném miejscu, i usiadło
mężów w liczbie około pięciu
tysięcy.
11 Wziął tedy Jezus chleby,
i podziękowawszy rozdał u-
czniom, a uczniowie siedzącym;
także i z rybek, ile chcieli.
12 A gdy byli nasyceni, rzekł
uczniom swoim: zbierzcie u-
łomki, które zbywają, żeby nic
nie zginęło.
13 Zebrali więc i napełnili
dwanaście koszów ułomków z
onych pięciu chlebów jęczmien-
nych, które pozostały po tych,
którzy jedli.
14 A ludzie ci, ujrzawszy cud,
który uczynił Jezus, mówili: to
jest zaprawdę prorok, który
miał przyjść na świat.
15 Tedy Jezus poznawszy,
że chcą przyjść i porwać go,
aby go uczynić królem, uszedł
znowu na górę sam jeden.
II. 16 A gdy nastał wieczór,
zeszli uczniowie jego nad mo-
rze.
17 I wszedłszy w łódź, pły-
nęli za morze do Kapernaum. I
już było ciemno, a Jezus nie
przyszedł był do nich.
18 I morze, gdy powstał wiel-
ki wiatr, burzyć się poczynało.
19 Gdy tedy odpłynęli jakby
na dwadzieścia pięć albo trzy-
dzieści staj, ujrzeli Jezusa cho-
dzącego po morzu i przybliża-
jącego się ku łodzi, i zlękli się.
20 A on im rzekł: jam to jest,
nie bójcie się.
21 I chcieli go wziąć do łodzi,
i zaraz łódź przypłynęła do zie-
mi, do któréj jechali.
III. 22 Nazajutrz lud, będą-
cy za morzem, który był wi-
dział, że tam nie było drugiéj
łodzi, tylko ta jedna, w którą
wstąpili uczniowie jego, i że
Jezus nie wszedł w łódź z u-
czniami swoimi, ale sami u-
czniowie jego odpłynęli;
23 A przyszły inne łodzie z
Tyberyjady, blizko miejsca,
gdzie jedli chleb, gdy Pan dzię-
ki uczynił;
24 Gdy tedy obaczył lud, iż
tam niema Jezusa, ani uczniów
jego, wstąpili i oni w łodzie i
przeprawili się do Kapernaum,
szukając Jezusa.
25 I znalazłszy go za morzem,
rzekli mu: Mistrzu! kiedyżeś tu
przybył?
26 Odpowiedział im Jezus i
rzekł: zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam: szukacie mię nie
dla tego, żeście widzieli cuda,
ale żeście jedli chleb i byli na-
syceni.
27 Starajcie się nie o pokarm,
który ginie, ale o pokarm, któ-
ry trwa ku żywotowi wieczne-
mu, który wam da Syn czło-
wieczy; albowiem tego pieczę-
cią stwierdził Bóg Ojciec.
28 Rzekli tedy do niego: cóż
mamy czynić, abyśmy wyko-
nywali dzieła Boże?
29 Odpowiedział Jezus i rzekł
im: toć jest dzieło Boga, aby-
ście wierzyli w tego, którego
on posłał.
30 Rzekli mu tedy: cóż więc
ty za znak czynisz, abyśmy wi-
dzieli i wierzyli ci? cóż czy-
nisz?
31 Ojcowie nasi jedli mannę
na puszczy, jak napisano: Chleb
z nieba dał im ku jedzeniu.
32 Rzekł im tedy Jezus: za-
prawdę powiadam wam: nie
Mojżesz dał wam chleb z nieba,
ale Ojciec mój daje wam chleb
prawdziwy z nieba.
33 Albowiem chleb Boży, to
ten, który zstępuje z nieba i
żywot daje światu.
34 Tedy mu rzekli: Panie!
dawaj nam zawsze tego chleba.
35 I rzekł im Jezus: Jam jest
chleb żywota; kto do mnie przy-
chodzi, łaknąć nie będzie, a kto
wierzy we mnie, nigdy pragnąć
nie będzie.
36 Alem wam powiedział; i
widzieliście mię, i nie wierzy-
cie.
37 Wszystko, co mi daje Oj-
ciec, do mnie przyjdzie; a tego
który do mnie przyjdzie, nie
wyrzucę precz;
38 Bom zstąpił z nieba, nie
iżbym czynił swoją wolę, ale
wolę tego, który mię posłał.
39 A wola Ojca, który mię
posłał, jest ta, abym ze wszyst-
kiego, co mi dał, nic nie stracił,
ale abym to wzbudził w dzień
ostateczny.
40 A wola tego, który mię
posłał, jest ta, aby każdy, kto
widzi Syna i wierzy weń, miał
żywot wieczny; i ja go wzbu-
dzę w dzień ostateczny.
41 Szemrali tedy Żydzi prze-
ciwko niemu, iż powiedział:
jam jest chleb, który z nieba
zstąpił.
42 I mówili: czyż to nie jest
Jezus, syn Józefów, którego my
ojca i matkę znamy; jakże więc
ten powiada: z nieba zstąpiłem?
43 Tedy odpowiedział Jezus
i rzekł im: nie szemrzyjcie mię-
dzy sobą;
44 Nikt nie może przyjść do
mnie, jeśli go nie pociągnie Oj-
ciec mój, który mię posłał; a ja
go wzbudzę w dzień ostateczny.
45 Napisano w Prorokach: I
będą wszyscy wyuczeni od Bo-
ga. Przetoż każdy, kto słyszał
od Ojca i nauczył się, przycho-
dzi do mnie.
46 Nie iżby kto widział Ojca,
chyba ten, który jest od Boga;
ten widział Ojca.
47 Zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam: kto wierzy we
mnie, ma żywot wieczny.
48 Jam jest chleb żywota.
49 Ojcowie wasi jedli mannę
na puszczy, i pomarli.
50 Chleb, który z nieba zstę-
puje, jest taki, że kto go jeść
będzie, nie umrze.
51 Jam jest chleb żywy, któ-
ry z nieba zstąpił; jeśli kto jeść
będzie z tego chleba, żyć bę-
dzie na wieki; a chleb, który ja
daję, jest ciało moje, które ja
oddam za żywot świata.
52 Wadzili się tedy Żydzi
między sobą, mówiąc: jakże
ten może nam dać ciało swoje
ku jedzeniu?
53 Rzekł im tedy Jezus: za-
prawdę, zaprawdę powiadam
wam: jeśli nie będziecie jedli
ciała Syna człowieczego, i pili
krwi jego, nie macie żywota w
sobie.
54 Kto pożywa ciało moje i
pije krew moją, ma żywot wie-
czny, a ja go wzbudzę w dzień
ostateczny.
55 Albowiem ciało moje pra-
wdziwie jest pokarmem, i krew
moja prawdziwie jest napojem.
56 Kto pożywa ciało moje i
pije krew moją, we mnie mie-
szka, a ja w nim.
57 Jak mię posłał Ojciec,
który żyje, i ja żyję przez Oj-
ca, tak i ten, kto pożywa mię,
żyć będzie przeze mnie.
58 Taki jest chleb, który z
nieba zstąpił; nie tak jak ojco-
wie wasi jedli mannę i pomarli;
kto pożywa ten chleb, żyć bę-
dzie na wieki.
59 To mówił w bóżnicy, u-
cząc w Kapernaum.
60 Wielu tedy z uczniów jego,
słysząc to, mówiło: twarde to
słowa, któż ich słuchać może?
61 Ale wiedząc Jezus sam w
sobie, że szemrzą na to ucznio-
wie jego, rzekł im: to was gor-
szy?
62 Cóż, gdybyście ujrzeli Sy-
na człowieczego wstępującego
tam, gdzie był pierwéj?
63 Duch to jest, który oży-
wia; ciało nic nie pomaga; sło-
wa, które ja wam mówię, du-
chem są i żywotem.
64 Ale są niektórzy z was, co
nie wierzą. Albowiem wiedział
od początku Jezus, którzy są
ci, co nie wierzą, i kto jest ten,
co go wyda;
65 I mówił: dlategom wam
powiedział, że nikt nie może
przyjść do mnie, jeśli mu nie
jest dane od Ojca mojego.
IV. 66 Od tego czasu wielu
uczniów jego odeszło nazad, i
więcéj z nim nie chodzili.
67 Tedy rzekł Jezus do dwu-
nastu: czy może i wy chcecie
odejść?
68 I odpowiedział mu Szy-
mon Piotr: Panie! do kogóż
pójdziemy? Ty masz słowa ży-
wota wiecznego,
69 I myśmy uwierzyli i po-
znali, żeś ty jest Chrystus, Syn
Boga żywego.
70 Odpowiedział im Jezus:
czyliż nie ja was dwunastu wy-
brałem? A jeden z was jest dy-
jabłem.
71 A to mówił o Judaszu Is-
karyjocie, synu Szymona; bo
ten go miał wydać, a był je-
dnym z dwunastu.
Jana 7
I POTÉM chodził Jezus po
Galilei; bo nie chciał cho-
dzić po Judei, dla tego że Ży-
dzi szukali, aby go zabić.
2 I było blizko święto Ży-
dowskie namiotów.
3 Tedy rzekli do niego bracia
jego: odejdź stąd, a idź do Ju-
dei, żeby i uczniowie twoi wi-
dzieli sprawy, które ty czynisz.
4 Nikt bowiem nic w skyryto-
ści nie czyni, kto chce być zna-
nym. Jeśli takie rzeczy czy-
nisz, objaw się światu.
5 Bo i bracia jego nie wierzy-
li weń.
6 Rzecze im tedy Jezus: mój
czas jeszcze nie przyszedł; ale
wasz czas zawsze jest w pogo-
towiu.
7 Nie może was świat niena-
widzieć, ale mnie nienawidzi;
ja bowiem świadczę o nim, iż
sprawy jego są złe.
8 Wy idźcie na to święto, ja
jeszcze nie idę na to święto, bo
mój czas jeszcze się nie wypeł-
nił.
9 A to im powiedziawszy, po-
został w Galilei.
10 A gdy poszli bracia jego,
wtedy i on poszedł na święto,
nie jawnie, ale jakby potaje-
mnie.
11 A Żydzi szukali go w
święto, i mówili: gdzież on jest?
12 I było o nim wielkie sze-
mranie między ludem. Jedni
mówili, że jest dobry; a drudzy
mówili: nie, ale zwodzi lud.
13 Nikt wszakże jawnie o nim
nie mówił, dla bojaźni Żydów.
II. 14 A gdy już święto było
w połowie, wszedł Jezus do
świątyni i uczył.
15 I dziwowali się Żydzi, mó-
wiąc: skąd ten zna Pismo, kie-
dy się nie uczył?
16 Odpowiedział im Jezus i
rzekł: moja nauka nie jest mo-
ją, ale tego, który mię posłał.
17 Jeśli kto chce czynić wo-
lę jego, ten pozna, czy ta nau-
ka jest z Boga, czy ja sam z sie-
bie mówię.
18 Kto z siebie samego mó-
wi, własnéj chwały szuka; ale
kto szuka chwały tego, który
go posłał, ten mówi według
prawdy, i niemasz w nim nie-
sprawiedliwości.
19 Czyliż Mojżesz nie dał
wam zakonu? a żaden z was
nie przestrzega zakonu. Dla
czegoż szukacie, aby mię za-
bić?
20 Odpowiedział lud i rzekł:
dyjabła masz; kto szuka, aby
cię zabić?
21 Odpowiedział Jezus i rzekł
im: jeden uczynek uczyniłem,
i wszyscy się temu dziwujecie!
22 Wszak Mojżesz nadał wam
obrzezanie, (nie iżby było z
Mojżesza, ale z ojców,) i w sa-
bat obrzezujecie człowieka.
23 Jeśli człowiek przyjmuje
obrzezanie w sabat, aby nie
był zgwałcony zakon Mojże-
sza, dla czego się na mnie gnie-
wacie, żem całego człowieka
uzdrowił w sabat?
24 Nie sądźcie z pozoru, ale
sprawiedliwym sądem sądźcie.
III. 25 Mówili tedy niektórzy
z Jerozolimczyków: czyż to nie
jest ten, którego szukają zabić?
26 A oto, jawnie mówi, i nic
mu nie mówią. Czyliż prawdzi-
wie poznali przełożeni, że to
prawdziwie jest Chrystus?
27 Ale o tym wiemy, skąd
jest; Chrystus zaś gdy przyj-
dzie, nikt nie będzie wiedział,
skąd jest.
28 Wołał tedy Jezus w świą-
tyni ucząc i mówiąc: i mnie
znacie, i wiecie, skąd jestem, i
nie od siebie samego przysze-
dłem; ale jest prawdziwy, któ-
ry mię posłał, którego wy nie
znacie.
29 Lecz ja go znam; bom od
niego jest, i on mię posłał.
30 I szukali, aby go pojmać;
ale nikt nie ściągnął nań ręki,
bo jeszcze nie przyszła godzi-
na jego.
31 A wielu z ludu uwierzyło
weń i mówiło: Chrystus gdy
przyjdzie, czyliż więcéj cudów
uczyni nad te, które ten uczynił?
IV. 32 Słyszeli Faryzeusze,
że tak lud o nim szemrał; i po-
słali Faryzeusze i przedniejsi
kapłani pachołków, aby go
pojmali.
33 Rzekł im tedy Jezus: je-
szcze na krótki czas jestem z
wami, i odejdę do tego, który
mię posłał.
34 Szukać mię będziecie, i
nie znajdziecie; i gdzie ja bę-
dę, wy przyjść nie możecie.
35 Mówili tedy Żydzi między
sobą: dokądże ten pójdzie, że
my go nie znajdziemy? czyli
do rozproszonych między Gre-
kami pójdzie, i będzie uczył
Greków?
36 Cóż to za mowa, którą wy-
rzekł: szukać mię będziecie, i
nie znajdziecie; i gdzie ja będę,
wy przyjść nie możecie?
37 A w ostatni wielki dzień
święta stanał Jezus i wołał, mó-
wiąc: jeśli kto pragnie, niech
do mnie przyjdzie i pije.
38 Kto wierzy we mnie, jak
powiedziano w Piśmie, rzeki
wody żywéj popłyną z żywota
jego.
39 A to mówił o Duchu, któ-
rego wziąć mieli wierzący weń;
albowiem jeszcze nie był dany
Duch Święty, dla tego że je-
szcze Jezus nie był uwielbiony.
40 Wielu ich tedy z ludu, sły-
sząc te słowa, mówiło: to pra-
wdziwie jest prorok.
41 A drudzy mówili: to jest
Chrystus. Inni zaś mówili:
czyż z Galilei przyjdzie Chry-
stus?
42 Czyż nie mówi Pismo, że
z nasienia Dawidowego i z Bet-
lehemu miasteczka, gdzie był
Dawid, przyjdzie Chrystus?
43 Stało się więc rozdwoje-
nie dla niego między ludem.
44 A chcieli go niektórzy z
nich pojmać; ale nikt nie ścią-
gnął nań rąk swoich.
45 Przyszli tedy słudzy do
przedniejszych kapłanów i do
Faryzeuszów, którzy im rze-
kli: dlaczegoście go nie przy-
wiedli?
46 Odpowiedzieli słudzy: ni-
gdy tak nie mówił człowiek,
jak ten człowiek.
47 I odpowiedzieli im Faryzeu-
sze: alboście i wy zwiedzeni?
48 Czyliź kto uwierzył weń
z przełożonych albo z Fary-
zeuszów?
49 Ale ten lud, który nie zna
zakonu, przeklęty jest.
V. 50 I rzecze do nich Niko-
dem, który przyszedł w nocy
do niego, a był jednym z nich:
51 Czyliż zakon nasz sądzi
człowieka, jeżeli pierwéj nie
wysłucha go i nie pozna, co
czyni?
52 Odpowiedzieli mu i rzekli:
czyż i ty z Galilei? Badajże i
obacz, że prorok z Galilei nie
powstał.
53 I poszedł każdy do domu
swego.
Jana 8
A JEZUS poszedł na górę
Oliwną.
2 Rano zaś znowu przyszedł
do świątyni, a lud wszystek
zszedł się do niego; i usiadłszy
uczył ich.
3 I przywiedli do niego ucze-
ni w Piśmie i Faryzeusze nie-
wiastę, na cudzołóztwie pojma-
ną, i postawiwszy ją w pośrod-
ku,
4 Rzekli mu: Nauczycielu! tę
niewiastę pojmano na samym
uczynku cudzołóztwa;
5 A w zakonie nam Mojżesz
przykazał takie kamionować;
ty więc cóż mówisz?
6 A to mówili, kusząc go, aby
go mogli oskarżyć. A Jezus,
schyliwszy się na dół, pisał
palcem po ziemi.
7 A gdy go nie przestawali
pytać, podniósłszy się, rzekł
do nich: kto z was jest bez
grzechu, niech pierwszy na nią
kamieniem rzuci.
8 I znowu schyliwszy się na
dół, pisał po ziemi.
9 A oni, gdy to usłyszeli,
będąc w sumieniu przekonani,
jeden za drugim wychodzili,
począwszy od starszych aż do
ostatnich, i został tylko sam
Jezus, i niewiasta w pośrodku
stojąca.
10 A podniósłszy się Jezus i
żadnego nie widząc, tylko nie-
wiastę, rzekł jéj: niewiasto!
gdzież są owi, co na cię skarży-
li? żaden cię nie potępił?
11 A ona rzekła: żaden, Pa-
nie! A Jezus jéj rzekł: i ja cię
nie potępiam; idź, i więcéj nie
grzesz.
II. 12 Znowu tedy rzekł im
Jezus, mówiąc: Jam jest świa-
tłość świata; kto za mną idzie,
nie będzie chodził w ciemności,
ale będzie miał światłość ży-
wota.
13 Rzekli mu tedy Faryzeu-
sze: ty sam o sobie świadczysz;
świadectwo twoje nie jest pra-
wdziwe.
14 Odpowiedział Jezus i rzekł
im: chociaż ja świadczę sam o
sobie, jednak prawdziwe jest
świadectwo moje; bo wiem,
skądem przyszedł i dokąd idę;
lecz wy nie wiecie, skądem
przyszedł i dokąd idę.
15 Wy według ciała sądzi-
cie; ja nikogo nie sądzę.
16 A choćbym ja i sądził, sąd
mój jest prawdziwy; bom nie
jest sam jeden, ale ja i Ojciec,
które mię posłał;
17 I w zakonie waszym na-
pisano, że dwóch ludzi świa-
dectwo prawdziwe jest.
18 Jam jest, który sam o so-
bie świadczę, i świadczy o mnie
Ojciec, który mię posłał.
19 Tedy mu rzekli: gdzież
jest Ojciec twój? Odpowiedział
Jezus: ani mnie nie znacie, ani
Ojca mego; jeślibyście mnie
znali, i Ojca mego byście znali.
20 Te słowa mówił Jezus w
skarbnicy, ucząc w świątyni; i
nikt go nie pojmał, bo jeszcze
nie przyszła godzina jego.
III. 21 Rzekł im tedy znowu
Jezus: Ja odchodzę, i będziecie
mię szukali, i w grzechu swym
pomrzecie; dokąd ja odchodzę,
wy przyjść nie możecie.
22 Mówili tedy Żydzi: czy-
liż się sam zabije, że mówi: do-
kąd ja odchodzę, wy przyjść
nie możecie.
23 I rzekł do nich: wyście z
nizkości, jam z wysokości; wy-
ście z tego świata, jam nie jest
z tego świata.
24 Przetom wam powiedział,
iż pomrzecie w grzechach swo-
ich; bo jeśli nie wierzycie, żem
ja jest, pomrzecie w grzechach
swoich.
25 Tedy mu rzekli: któżeś ty
jest? I rzekł im Jezus: na po-
czątku to, co i mówię do was.
26 Wiele mam o was mówić
i sądzić; ale ten, który mię po-
słał, jest prawdziwy, i ja, com
od niego słyszał, to mówię
przed światem.
27 Ale nie zrozumieli, że im
o Ojcu mówił.
28 Rzekł im tedy Jezus: gdy
wywyższycie Syna człowie-
czego, wtedy poznacie, żem ja
jest, i sam od siebie nic nie czy-
nię, ale jak mię nauczył Ojciec
mój; tak mówię.
29 A ten, który mię posłał,
ze mną jest; nie zostawił mię
samego Ojciec, bo co mu się po-
doba, ja zawsze czynię.
30 To gdy on mówił, wielu
weń uwierzyło.
31 Mówił tedy Jezus do tych
Żydów, co mu uwierzyli: jeśli
wy zostaniecie w słowie mo-
jém, prawdziwie uczniami moi-
mi będziecie;
32 I poznacie prawdę, a pra-
wda was wyswobodzi.
33 Odpowiedzieli mu: my-
śmy nasienie Abrahamowe, i
nigdyśmy nie służyli nikomu;
jakże ty mówisz: wyswobodze-
ni będziecie?
34 Odpowiedział im Jezus:
zaprawdę, zaprawdę, powiadam
wam: wszelki, kto czyni grzech,
sługą jest grzechu.
35 A sługa nie mieszka w do-
mu na wieki; Syn mieszka na
wieki.
36 Przetoż, jeśli was Syn wy-
swobodzi, prawdziwie wolny-
mi będziecie.
37 Wiem, żeście nasienie A-
brahamowe; lecz szukacie, aby
mię zabić, bo mowa moja nie
znajduje w was miejsca.
38 Ja com widział u Ojca mo-
jego, powiadam; a wy czynicie
to, coście widzieli u ojca swe-
go.
39 Odpowiedzieli mu i rze-
kli: Ojcem naszym jest Abra-
ham. Rzecze im Jezus: gdyby-
ście byli synami Abrahama,
czynilibyście uczynki Abraha-
mowe.
40 Ale teraz szukacie, aby
mię zabić, człowieka, który
wam prawdę mówił, którą sły-
szał od Boga; tego Abraham
nie czynił.
41 Wy czynicie uczynki ojca
swego. Rzekli mu tedy: my z
nierządu nie jesteśmy spłodze-
ni; jednego Ojca mamy, Boga.
42 Rzekł im tedy Jezus: gdy-
by Bóg był Ojcem waszym, to-
byście mnie miłowali, albo-
wiem ja od Boga wyszedłem i
przychodzę, i nie sam od siebie
przyszedłem, ale on mię posłał.
43 Czemuż mowy mojéj nie
pojmujecie? dla tego, że nie
możecic słuchać słów moich.
44 Wyście z ojca dyjabła, i
pożądliwości ojca swego czynić
chcecie. On był mordercą od
początku, i w prawdzie nie po-
został, bo w nim prawdy nie-
ma. Gdy mówi kłamstwo, że
swego własnego mówi, dla te-
go że jest kłamcą i ojcem kłam-
stwa.
45 A ja że prawdę mówię,
nie wierzycie mi.
46 Któż z was obwini mnie o
grzech? Jeśli zaś prawdę mó-
wię, czemuż wy nie wierzycie
mi?
47 Kto z Boga jest, słów Bo-
żych słucha; dla tegoż wy nie
słuchacie, że z Boga nie jeste-
ście.
48 Odpowiedzieli tedy Żydzi
i rzekli mu: czyliż my nie do-
brze mówimy, żeś ty jest Sa-
marytanin i że dyjabła masz?
49 Odpowiedział Jezus: Ja
dyjabła nie mam, ale czczę Oj-
ca mego; a wy znieważacie mię.
50 Ja zaś nie szukam chwa-
ły swojéj; jest, którzy szuka i
sądzi.
51 Zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam: jeśli kto słowo
moje zachowa, śmierci nie bę-
dzie oglądał na wieki.
52 Tedy mu rzekli Żydzi: te-
raz poznaliśmy, że dyjabła
masz. Abraham umarł i proro-
cy, a ty powiadasz: jeśli kto
słowo moje zachowa, śmierci
nie skosztuje na wieki.
53 Czyżeś większy nad oj-
ca naszego Abrahama, który
umarł? i prorocy pomarli; kim-
że się ty czynisz?
54 Odpowiedział Jezus: jeże-
li ja sam siebie chwalę, chwała
moja niczém jest. Jest Ojciec
mój, który mię chwali, o którym
wy powiadacie, że jest Bogiem
waszym.
55 I nie znacie go, a ja go
znam; i jeślibym rzekł, że go
nie znam, byłbym podobnym
wam, kłamcą; ale go znam i
słowo jego zachowuję.
56 Abraham, ojciec wasz,
cieszył się, że miał oglądać
dzień mój, i oglądał i radował
się.
57 Tedy rzekli Żydzi do nie-
go: pięćdziesięciu lat jeszcze
nie masz, i Abrahama widzia-
łeś?
58 Rzekł im Jezus: zapra-
wdę, zaprawdę powiadam wam:
pierwéj niż Abraham był, jam
jest.
59 Porwali tedy kamienie,
aby nań ciskać; lecz Jezus
schronił się, i wyszedł z świą-
tyni, przechodząc środkiem
między nimi, i tak odszedł.
Jana 9
IODSZEDŁSZY, ujrzał czło-
wieka ślepego od urodzenia.
2 I pytali go uczniowie jego,
mówiąc: Mistrzu! któż zgrze-
szył, ten, czy rodzice jego, że
się ślepym narodził?
3 Odpowiedział Jezus: ani
ten nie zgrzeszył, ani rodzice
jego; ale żeby się okazały dzie-
ła Boże na nim.
4 Ja muszę wykonywać dzie-
ła tego, który mię posłał, do-
póki dzień jest; przyjdzie noc,
gdy nikt nie będzie mógł dzia-
łać.
5 Pókim jest na świecie, je-
stem światłością świata.
6 To rzekłszy, plunął na zie-
mię, i uczynił błoto ze śliny, i
pomazał tém błotem oczy śle-
pego.
7 I rzekł mu: idź, umyj się w
sadzawce Syloam (co się wy-
kłada: Posłany). Poszedł tedy
i umył się, i przyszedł widząc.
8 Sąsiedzi więc i którzy go
przedtém widzieli ślepym, mó-
wili: czyż to nie jest ten, który
siadał i żebrał?
9 Jedni mówili, że to ten jest;
a inni, że jest do niego podobny.
On zaś mówił: to ja.
10 Tedy mu rzekli: jak się
otworzyły oczy twoje?
11 A on odpowiedział i rzekł:
człowiek, którego zowią Jezu-
sem, uczynił błoto i pomazał
oczy moje, i rzekł mi: idź do
sadzawki Syloam i umyj się;
a odszedłszy i umywszy się,
przejrzałem.
12 Tedy mu rzekli: gdzież on
jest? Rzecze: nie wiem.
II. 13 Tedy przywiedli tego,
który przedtém był ślepy, do
Faryzeuszów.
14 A był sabat, gdy Jezus u-
czynił błoto i otworzył oczy je-
go.
15 Tedy go znowu pytali i
Faryzeusze, w jaki sposób
przejrzał? A on im rzekł: bło-
ta mi włożył na oczy, i umy-
łem się, i widzę.
16 Mówili tedy niektórzy z
Faryzeuszów: człowiek ten nie
jest od Boga, bo nie przestrze-
ga sabatu. Drudzy mówili: jak-
że może człowiek grzeszny ta-
kie cuda czynić? I było roz-
dwojenie między nimi.
17 Rzekli znowu ślepemu: ty
co mówisz o nim, ponieważ o-
tworzył oczy twoje? A on
rzekł: Prorokiem jest.
18 A nie wierzyli Żydzi o nim,
że był ślepym i że przejrzał,
aż zawołali rodziców tego, któ-
ry przejrzał.
19 I pytali ich, mówiąc: czy
to jest syn wasz, o którym wy
powiadacie, że się ślepo naro-
dził? jakże więc teraz widzi?
20 Odpowiedzieli im rodzice
jego i rzekli: wiemy, że to jest
syn nasz, i że się ślepo narodził;
21 A jak teraz widzi, nie wie-
my, albo kto otworzył oczy je-
go, my nie wiemy; ma lata, py-
tajcież go, niech sam o sobie
powie.
22 Tak mówili rodzice jego,
bo się bali Żydów; albowiem
już Żydzi postanowili, aby ka-
żdy, kto wyzna, że on jest
Chrystusem, był z bóżnicy wy-
łączony.
23 Przetoż rzekli rodzice je-
go: ma lata, pytajcież go.
24 Tedy zawołali powtórnie
człowieka, który był ślepy, i
rzekli mu: oddaj chwałę Bogu;
my wiemy, że ten człowiek jest
grzeszny.
25 A on odpowiedział i rezkł:
czy grzeszny jest, nie wiem; je-
dno tylko wiem, że byłem śle-
py, a teraz widzę.
26 I rzekli mu znowu: cóż ci
uczynił? Jakże otworzył oczy
twoje?
27 Odpowiedział im: jużem
wam powiedział, i nie słyszeli-
ście. Czemuż jeszcze słyszeć
chcecie? czy i wy chcecie zo-
stać uczniami jego?
28 Tedy mu złorzeczyli i rze-
kli: ty jesteś uczniem jego; ale
my jesteśmy uczniami Mojże-
sza.
29 My wiemy, że Bóg do
Mojżesza mówił; lecz ten skąd
jest, nie wiemy.
30 Odpowiedział ów człowiek
i rzekł im: to też rzecz dziwna,
że wy nie wiecie, skąd jest, a
otworzył oczy moje.
31 A wiemy, że Bóg grze-
szników nie wysłuchuje; ale
kto bogobojnym jest i wolę je-
go czyni, tego wysłuchuje.
32 Od wieku nie słyszano, a-
by kto otworzył oczy ślepona-
rodzonego.
33 Gdyby ten nie był od Bo-
ga, nie mógłby nic uczynić.
34 Odpowiedzieli i rzekli mu:
tyś się wszystek w grzechach
narodził, i ty nas uczysz? I wy-
gnali go precz.
35 A usłyszawszy Jezus, że
go precz wygnali, i znalazłszy
go, rzekł mu: czy wierzysz ty
w Syna Bożego?
36 A ten odpowiedział i rzekł:
któż to on, Panie! abym weń
wierzył?
37 A Jezus mu rzekł: i wi-
działeś go, i który mówi z tobą,
on to jest.
38 A on rzekł: wierzę, Pa-
nie! i oddał mu pokłon.
39 I rzekł mu Jezus: na sąd
ja przyszedłem na ten świat,
aby ci, którzy niewidzą, wy-
dzieli, a ci, którzy widzą, aby
się stali ślepymi.
40 I usłyszeli to niektórzy z
Faryzeuszów, którzy byli z
nim, i rzekli mu: czy i my śle-
pi jesteśmy?
41 Rzekł im Jezus: gdyby-
ście byli ślepi, nie mielibyście
grzechu; lecz że mówicie, my
widzimy, przeto grzech wasz
zostaje.
Jana 10
ZAPRAWDE, zaprawdę po-
wiadam wam: kto nie wcho-
dzi drzwiami do owczarni, ale
wchodzi inną drogą, ten jest
złodziejem i zbójcą;
2 Lecz kto wchodzi drzwia-
mi, pasterzem jest owiec.
3 Temu odźwierny otwiera, i
owce słuchają głosu jego, i on
swoje własne owce po imieniu
woła i wyprowadza je.
4 I gdy wypuści owce swoje,
idzie przed niemi, a owce idą za
nim; bo znają głos jego.
5 Ale za obcym nie idą, lecz
uciekają od niego; bo nie znają
głosu obcych.
6 Tę im przypowieść Jezus
powiedział; lecz oni nie zrozu
mieli tego, co im mówił.
7 Rzekł im tedy znowu Je-
zus: zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam, żem ja jest
drzwiami dla owiec.
8 Wszyscy, ilu ich przede
mną przyszło, złodziejami są i
zbójcami, ale nie słuchały ich
owce.
9 Jam jest drzwiami; jeśli kto
przeze mnie wnijdzie, zbawio-
ny będzie, i wnijdzie i wyjdzie,
i pastwisko znajdzie.
10 Złodziej przychodzi tylko
aby kraść i zabijać i tracić;
jam przyszedł, aby żywot mia-
ły, i obficie miały.
11 Jam jest dobry pasterz;
dobry pasterz życie swoje kła-
dzie za owce.
12 Lecz najemnik, który nie
jest pasterzem, którego nie są
owce własne, widząc wilka
przychodzącego, opuszcza o-
rozprasza owce.
13 A najemnik ucieka, bo jest
najemnikiem, i nie troszczy się
o owce.
14 Jam jest dobry pasterz, i
znam swoje, i moje mnie też
znają,
15 Jak mię zna Ojciec i ja
znam Ojca; i życie swoje kładę
za owce.
16 Mam i drugie owce, które
nie są z téj owczarni; i te mu-
szę przyprowadzić, i głosu me-
go słuchać będą; i będzie jedna
owczarnia i jeden pasterz.
17 Dla tego miłuje mię Oj-
ciec, iż ja kładę życie swoje,
abym je znowu wziął.
18 Nikt mi go nie odbiera,
ale ja kładę je sam od siebie.
Mam moc położyć je, i mam
moc znowu wziąć je. Ten roz-
kaz wziąłem od Ojca mego.
II. 19 Tedy się stało znowu
rozdwojenie między Żydami
dla tych słów.
20 I mówiło wielu z nich:
dyjabelstwo ma i szaleje; cze-
muż go słuchacie?
21 Drudzy mówili: to nie są
słowa mającego dyjabelstwo;
czyliż dyjabeł może ślepym o-
czy otwierać?
22 A było w Jerozolimie po-
święcenie świątyni, i była zi-
ma.
23 I przechadzał się Jezus w
świątyni, w przysionku Salo-
mona.
24 Tedy go obstąpili Żydzi i
rzekli mu: dopókiż dusze na-
sze w niepewności trzymać bę-
dziesz? jeśliżeś ty jest Chry-
stus, powiedz nam wyraźnie.
25 Odpowiedział im Jezus:
powiedziałem wam, i nie wie-
rzycie; dzieła, które ja czynię
w imieniu Ojca mego, te o mnie
świadczą.
26 Ale wy nie wierzycie; bo
nie jesteście z moich owiec, ja-
kem wam powiedział.
27 Moje owce głosu mego
słuchają, i ja znam je, i idą za
mną;
28 I ja żywot wieczny daję
im, i nie zginą na wieki, i nikt
nie wydrze ich z ręki mojéj.
29 Ojciec mój, który mi je
dał, większy jest nad wszyst-
kich, i nikt nie może ich wy-
drzeć z ręki Ojca mego.
30 Ja i Ojciec jedno jesteśmy.
III. 31 Znowu tedy porwali
Żydzi kamienie, aby go uka-
mionować.
32 Odpowiedział im Jezus:
wiele dobrych uczynków uka-
załem wam od Ojca mego; dla
któregoż z tych uczynków ka-
mionujecie mię?
33 Odpowiedzieli mu Żydzi,
mówiąc: dla dobrego uczynku
nie kamionujemy cię, ale dla
bluźnierstwa, i że ty, będąc
człowiekiem, czynisz siebie
Bogiem.
34 Odpowiedział im Jezus:
czyliż nie napisano w Zakonie
waszym: Jam rzekł: bogami
jesteście?
35 Jeśliż nazwał bogami tych,
do których się stało słowo Bo-
że (a Pismo nie może być na-
ruszone),
36 Do mnie, którego Ojciec
poświęcił i posłał na świat, wy
mówicie: bluźnisz! za to, żem
rzekł: jestem Synem Bożym?
37 Jeśliż nie czynię dzieł Oj-
ca mego, nie wierzcie mi;
38 Jeśli zaś czynię, choćby-
ście nie wierzyli mnie, wierz-
cież uczynkom, abyście poznali
i wierzyli, że Ojciec jest we
mnie, a ja w nim.
39 Tedy znowu szukali, aby
go pojmać; ale uszedł z rąk ich.
40 I odszedł znowu za Jor-
dan na to miejsce, gdzie przed-
tém Jan chrzcił, i tam pozosta-
wał.
41 A wielu do niego przycho-
dziło i mówiło: Jan żadnego
cudu nie uczynił; ale wszyst-
ko, cokolwiek Jan o nim po-
wiedział, prawdziwém było.
42 I wielu tam uwierzyło
weń.
Jana 11
A BYŁ pewien chory, Łazarz
z Betanii, z miasteczka Ma-
ryi i Marty, siostry jéj.
2 A Maryja była tą, która na-
maściła Pana maścią i otarła
nogi jego włosami swemi, któ-
réj brat Łazarz chorował.
3 Posłały tedy siostry do nie-
go, mówiąc: Panie! oto ten, któ-
rego miłujesz, jest chory.
4 A usłyszawszy to Jezus,
rzekł: ta choroba nie jest na
śmierć, ale dla chwały Bożéj,
aby był uwielbiony Syn Boży
przez nią.
5 A Jezus miłował Martę i
siostrę jéj i Łazarza.
6 Gdy więc usłyszał, że jest
chory, wtedy został przez dwa
dni na miejscu, gdzie był.
7 Potém rzecze do uczniów
swoich: idźmy znowu do ziemi
Judzkiéj.
8 Mówią mu uczniowie: Mi-
strzu! dopiero co szukali Żydzi,
żeby cię ukamionować, i zno-
w tam idziesz?
9 Odpowiedział Jezus: czy-
liż nie dwanaście jest godzin
dnia? Jeśli kto chodzi we dnie,
nie potknie się; bo widzi świa-
tłość tego świata.
10 Jeśli zaś kto chodzi w no-
cy, potknie się; bo w nim świa-
tłości niemasz.
11 To powiedział, i potém
rzekł do nich: Łazarz, przyja-
ciel nasz, zasnął, ale idę obu-
dzić go.
12 Tedy rzekli uczniowie je-
go: Panie! jeśli zasnął, będzie
zdrów.
13 Ale Jezus mówił o śmier-
ci jego; lecz oni mniemali, iż
o zaśnięciu snem mówi.
14 Wtedy więc rzekł im
Jezus wyraźnie: Łazarz u-
marł.
15 I cieszę się za was, żem
tam nie był, abyście wy uwie-
rzyli; ale pójdźmy do niego.
16 Rzekł więc Tomasz, zwa-
ny Bliźniakiem, do współucz-
niów: pójdźmy i my, abyśmy z
nim poumierali.
17 Przyszedłszy tedy Jezus,
znalazł go już cztery dni w gro-
bie leżącego.
18 A była Betanija blizko
Jerozolimy, jakby na piętna-
ście staj.
19 A przyszło wielu Żydów
do Marty i Maryi, aby je pocie-
szać po bracie ich.
20 Marta tedy, gdy usłysza-
ła, że Jezus idzie, pobiegła na
spotkanie jego; ale Maryja w
domu siedziała.
21 Rzekła tedy Marta do Je-
zusa: Panie! gdybyś był tu,
nie byłby umarł brat mój.
22 Ale wiem, że i teraz, o co-
kolwiekbyś prosił Boga, da ci
to Bóg.
23 Rzecze jéj Jezus: zmar-
twychwstanie brat twój.
24 Rzecze mu Marta: wiem, że
zmartwychwstanie przy zmar-
twychwstaniu w dzień ostate-
czny.
25 Rzekł jéj Jezus: Jam jest
zmartwychwstanie i żywot; kto
wierzy we mnie, choćby też u-
marł, żyć będzie.
26 I wszelki, który żyje i
wierzy we mnie, nie umrze na
wieki. Czy wierzysz temu?
27 Rzecze mu: tak, Panie!
Jam uwierzyła, żeś ty jest
Chrystus, Syn Boży, który
miał przyjść na świat.
28 I to rzekłszy, poszła i po-
tajemnie zawołała Maryi sio-
stry swojéj, mówiąc: Nauczy-
ciel jest tu, i woła cię.
29 Ona skoro usłyszała, wsta-
ła wnet i szła do niego.
30 A Jezus jeszcze nie przy-
szedł do miasteczka, ale był
na tém miejscu, gdzie go spo-
tkała Marta.
31 Żydzi tedy, którzy z nią
byli w domu i pocieszali ją, uj-
rzawszy, że Maryja prędko
wstała i wyszła, poszli za nią,
mówiąc, że idzie do grobu, aby
płakać tam.
32 Ale Maryja, gdy przyszła
tam, gdzie był Jezus, ujrzaw-
szy go, przypadła do nóg jego
i rzekła mu: Panie! gdybyś był
tu, nie byłby umarł brat mój.
33 Jezus tedy, gdy ją ujrzał
płaczącą, i Żydów, którzy z
nią przyszli, płaczących, roz-
rzewnił się w duchu i zasmucił
się,
34 I rzekł: gdzieście go po-
łożyli? Mówią mu: Panie! pójdź
i obacz.
35 I zapłakał Jezus.
36 Rzekli tedy Żydzi: patrz!
jak go miłował.
37 A niektórzy z nich mówi-
li: nie mógłże ten, który otwo-
rzył oczy ślepemu, uczynić, że-
by i ten nie umarł?
38 Ale Jezus znowu rozrze-
wniwszy się w sobie, przyszedł
do grobu; a była to pieczara, i
kamień był położony na niéj.
39 Rzecze Jezus: odejmicie
kamień. Rzekła mu Marta, sio-
stra umarłego: Panie! już cu-
chnie; bo już czwarty dzień w
grobie.
40 Rzecze jéj Jezus: czyli-
żem ci nie powiedział, że, jeśli
uwierzysz, oglądać będziesz
chwałę Bożą?
41 Odjęli tedy kamień, gdzie
był umarły położony. A Jezus,
wzniósłszy oczy swe w górę,
rzekł: Ojcze! dziękuję ci, żeś
mię wysłuchał.
42 A jam wiedział, że mię
zawsze wysłuchujesz, alem to
rzekł dla ludu w około stojące-
go, aby wierzyli, żeś ty mię po-
słał.
43 I to rzekłszy, zawołał gło-
sem wielkim: Łazarzu! wy-
nijdź tu!
44 I wyszedł umarły, mając
związane nogi i ręce chustami,
i twarz jego była chustką ob-
wiązana. Rzecze im Jezus: roz-
wiążcie go, i niechaj odejdzie.
45 Wielu tedy z Żydów, któ-
rzy byli przyszli do Maryi i wi-
dzieli to, co uczynił Jezus, u-
wierzyło weń.
46 A niektórzy z nich ode-
szli do Faryzeuszów i powie-
dzieli im, co uczynił Jezus.
II. 47 Zebrali tedy Radę prze-
dniejsi kapłani i Faryzeusze, i
mówili: cóż uczynimy? albo-
wiem człowiek ten wiele cu-
dów czyni.
48 Jeśli zostawimy go tak,
wszyscy uwierzą weń; i przyj-
dą Rzymianie i zabiorą i miej-
sce i naród nasz.
49 A jeden z nich, Kaifasz,
który był najwyższym kapła-
nem roku tego, rzekł im: wy
nic nie wiecie,
50 I nie myślicie, że lepiéj
jest dla nas, żeby jeden czło-
wiek umarł za lud, a nie wszy-
stek ten naród zginął.
51 A tego nie mówił sam od
siebie, ale będąc najwyższym
kapłanem roku onego, proro-
kował, że Jezus miał umrzeć
za naród;
52 I nie tylko za naród, ale
żeby też rozproszone dzieci Bo-
że w jedno zgromadzić.
53 Od onego tedy dnia nara-
dzali się, aby go zabić.
54 Jezus tedy już nie chodził
jawnie między Żydami, ale od-
szedł stamtąd do krainy, która
jest blizko puszczy, do miasta,
które zowią Efraim, i tam mie-
szkał z uczniami swoimi.
55 A była blizko Wielkanoc
Żydowska, i wielu ich szło z
kraju do Jerozolimy przed
Wielkanocą, aby się oczyścić.
56 I szukali Jezusa, i mówili
jedni do drugich w świątyni
stojąc: co się wam zdaje, pewno
nie przyjdzie na święto?
57 A przedniejsi kapłani i
Faryzeusze wydali rozkaz: je-
śli się kto dowie, gdzie jest, że-
by oznajmił, by go pojmać.
Jana 12
TEDY Jezus szóstego dnia
przed Wielkanocą przy-
szedł do Betanii, gdzie był Ła-
zarz, który był umarł, a któ-
rego wzbudził z umarłych.
2 Tamże przygotowali mu
wieczerzę, i Marta posługiwała,
a Łazarz był jednym z tych,
którzy z nim społem u stołu sie-
dzieli.
3 A Maryja wziąwszy funt
maści szpikanardowéj bardzo
drogiéj, namaściła nogi Jezu-
sowe, i otarła włosami swoje-
mi nogi jego; a napełnił się dom
wonnością maści.
4 Tedy rzecze jeden z usz-
niów jego, Judasz Iskaryjot,
syn Szymona, który go miał
wydać:
5 Czemu téj maści nie sprze-
dano za trzysta groszy, i nie
dano ubogim?
6 A to mówił nie dla tego, że-
by się troszczył o ubogich, ale
że był złodziejem, i miał wo-
rek, i cokolwiek włożono, nosił.
7 Tedy rzekł Jezus: zostaw
ją w pokoju; na dzień pogrze-
bu mego to chowała.
8 Albowiem ubogich zawsze
z sobą macie, ale mnie nie zaw-
sze mieć będziecie.
9 Dowiedziało się tedy wiele
ludu z Żydów, że tam jest, i
przyszli nie tylko dla Jezusa,
ale żeby i Łazarza widzieć, któ-
rego był wzbudził z umarłych.
10 A naradzali się przedniej-
si kapłani, aby i Łazarza zabić.
11 Bo dla niego wielu z Ży-
dów odchodziło, i wierzyło w
Jezusa.
II. 12 Nazajutrz wiele ludu
przybyłego na święto, usły-
szawszy, że Jezus idzie do Je-
rozolimy,
13 Nabrali gałązek palmo-
wych i wyszli na spotkanie je-
go i wołali: Hosanna! błogo-
sławiony, który przychodzi w
imieniu Pańskiém, król Izrael-
ski!
14 A znalazłszy Jezus oślę,
wsiadł na nie, jak napisano jest:
15 Nie bój się, córko Syjoń-
ska! oto, król twój przychodzi
siedzący na oślęciu.
16 Ale tego poprzednio nie
zrozumieli uczniowie jego, ale
gdy Jezus został uwielbiony,
wtedy wspomnieli, że to było o
nim napisano, i że mu to uczy-
nili.
17 Świadczył tedy lud, któ-
ry z nim był, że Łazarza wy-
wołał z grobu i wzbudził go z
umarłych.
18 I dla tego lud na spotkanie
jego wyszedł, że słyszał, iż on
ten cud uczynił.
19 Tedy mówili Faryzeusze
między sobą: widzicie, że nic
nie dokażecie; oto, cały świat
za nim poszedł.
III. 20 A byli niektórzy Gre-
cy z tych, którzy przychodzili
do Jerozolimy, żeby się modlić
w święto.
21 Ci tedy przyszli do Filipa,
który był z Betsaidy Galilej-
skiéj, i prosili go, mówiąc: pa-
nie! chcemy Jezusa widzieć.
22 Poszedł Filip i powiedział
Andrzejowi, a Andrzej znowu
i Filip powiedzieli Jezusowi.
23 A Jezus odpowiedział im,
mówiąc: przyszła godzina, aby
został uwielbiony Syn człowie-
czy.
24 Zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam: jeśliby ziarno
pszeniczne wpadłszy do ziemi,
nie obumarło, ono samo jedno
zostaje; lecz jeśliby obumarło,
obfity owoc przyniesie.
25 Kto miłuje życie swoje,
utraci je, a kto nienawidzi ży-
cia swego na tym świecie, ku
wiecznemu żywotowi zachowa
je.
26 Jeśli mnie kto służy, niech
idzie za mną; i gdziem ja jest,
tam i sługa mój będzie; i jeśli
mnie kto służyć będzie, uczci
go Ojciec mój.
27 Teraz dusza moja zatrwo-
żona jest; i cóż rzeknę? Ojcze!
zachowaj mię od téj godziny;
ale dla tegom przyszedł na tę
godzinę.
28 Ojcze! uwielbij imię swo-
je. Przyszedł tedy głos z nieba:
i uwielbiłem i znowu uwielbię.
29 Lud tedy, który stał i sły-
szał, mówił: zagrzmiało; dru-
dzy mówili: Anioł do niego mó-
wił.
30 Odpowiedział Jezus i rzekł:
nie dla mnie stał się głos ten,
ale dla was.
31 Teraz jest sąd świata tego,
teraz książę świata tego precz
wyrzucony będzie.
32 A ja gdy będę podwyższo-
ny od ziemi, wszystkich pocią-
gnę do siebie.
33 A mówił to, oznajmując,
jaką śmiercią ma umrzeć.
34 Odpowiedział mu lud: my-
śmy słyszeli z Zakonu, że Chry-
stus trwa na wieki; a jakże ty
mówisz, że musi być podwyż-
szony Syn człowieczy? i któż
to jest ten Syn człowieczy?
35 Rzekł im tedy Jezus: je-
szcze na mały czas jest z wami
światłość; chodźcież, póki świa-
tłość macie, żeby was ciemność
nie ogarnęła; bo kto w ciemno-
ści chodzi, nie wie, dokąd idzie.
36 Póki światłość macie,
wierzcie w światłość, abyście
byli synami światłości. To po-
wiedział Jezus, i odszedłszy,
ukrył się przed nimi.
37 A chociaż tyle cudów u-
czynił w obec nich, nie uwie-
rzyli wén;
38 Aby się wypełniło słowo
Izajasza proroka, które wy-
rzekł: Panie! któż uwierzył
kazaniu naszemu, i ramię Pań-
skie komuż jest objawione?
39 Dla tego wierzyć nie mo-
gli, że znowu powiedział Iza-
jasz:
40 Zaślepił oczy ich i zatwar-
dził serce ich, aby nie widzieli
oczyma, i nie zrozumieli ser-
cem, i nie nawrócili się, a ja że-
bym ich nie uzdrowił.
41 To powiedział Izajasz, gdy
widział chwałę jego i mówił o
nim.
42 Jednakże i z książąt
wielu uwierzyło weń; ale dla
Faryzeuszów nie wyznawali,
żeby z bóżnicy nie byli wyłą-
czeni.
43 Bo umiłowali chwałę ludz-
ką więcéj, niż chwałę Bożą.
44 A wołał Jezus i mówił:
kto wierzy we mnie, nie we
mnie wierzy, ale w tego, który
mię posłał,
45 I kto mnie widzi, widzi
tego, który mię posłał.
46 Ja, światłość, przysze-
dłem na świat, aby żaden, kto
wierzy we mnie, w ciemności
nie pozostał.
47 A jeśliby kto słuchał słów
moich i nie uwierzył, ja go nie
sądzę; bom nie przyszedł, że-
bym sądził świat, ale żebym
zbawił świat.
48 Kto mną gardzi i nie przyj-
muje słów moich, ma swego sę-
dziego; słowa, którem ja mó-
wił, te osądzą go w dzień osta-
teczny.
49 Bom ja z siebie samego
nie mówił, ale Ojciec, który
mię posłał, on mi dał rozkaz,
co mam powiedzieć i co mam
mówić;
50 I wiem, że rozkaz jego
jest żywotem wiecznym. Prze-
toż, co ja wam mówię, to mó-
wię tak, jak mi powiedział Oj-
ciec.
Jana 13
A PRZED świętem Wielka-
nocném, wiedząc Jezus, że
przyszła godzina jego, aby
przeszedł z tego świata do Oj-
ca, umiłowawszy swoich, któ-
rzy byli na świecie, aż do koń-
ca umiłował ich.
2 A gdy była wieczerza, i
dyjabeł już był wrzucił w serce
Judasza, syna Szymonowego,
Iskaryjoty, aby go wydał,
3 Wiedząc Jezus, że wszyst-
ko Ojciec podał do rąk jego, i
że od Boga wyszedł i do Boga
idzie,
4 Wstał od wieczerzy, i zło-
żył szaty, i wziąwszy ręcznik,
przepasał się.
5 Potém nalał wody do mie-
dnicy i począł nogi umywać
uczniom i ocierać prześciera-
dłem, którém był przepasany.
6 Przyszedł tedy do Szymo-
na Piotra; a on mu rzecze: Pa-
nie! ty miałbyś nogi mi umy-
wać?
7 Odpowiedział Jezus i rzekł
mu: co ja czynię, ty nie wiesz
teraz, ale się potém dowiesz.
8 Rzecze mu Piotr: nie bę-
dziesz nóg moich umywał na
wieki. Odpowiedział mu Jezus:
jeśli cię nie umyję, nie będziesz
miał cząstki ze mną.
9 Rzecze mu Szymon Piotr:
Panie! nie tylko nogi moje, ale
i ręce i głowę.
10 Rzecze mu Jezus: kto jest
umyty, potrzebuje tylko nogi
umyć, bo czysty jest wszystek;
i wy jesteście czystymi, ale nie
wszyscy.
11 Albowiem wiedział, kto
go wyda; dlatego rzekł: nie
wszyscy czystymi jesteście.
12 Gdy tedy umył nogi ich,
i wziął szaty swoje, usiadłszy
znowu, rzekł im: wiecież, com
wam uczynił?
13 Wy mię nazywacie Nau-
czycielem i Panem, i dobrze
mówicie; bo jestem nim.
14 Jeżeli tedy ja, Pan i Nau-
czyciel, umyłem wam nogi, i
wyście powinni jedni drugim
nogi umywać.
15 Albowiem dałem wam
przykład, abyście i wy czynili,
jak ja wam uczyniłem.
16 Zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam: nie jest sługa
większy nad pana swego, ani
poseł jest większy nad tego,
który go posłał.
17 Jeśli to wiecie, błogosła-
wieni jesteście, jeżeli to czyni-
cie.
18 Nie o wszystkich w…s mó-
wię, wiem ja, których obra-
łem; ale żeby się wypełniło
Pismo: Który je ze mną chleb,
podniósł przeciwko mnie piętę
swoją.
19 Teraz powiadam wam,
wprzód nim się to stanie, aby-
ście, gdy się to stanie, uwierzy-
li, żem ja jest.
20 Zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam: kto przyjmuje
tego, któregobym posłał, mnie
przyjmuje; a kto mnie przyj-
muje, przyjmuje tego, który
mię posłał.
II. 21 To rzekłszy Jezus, za-
smucił się w duchu, i zaświad-
czył, mówiąc: zaprawdę, za-
prawdę powiadam wam, że je-
den z was wyda mię.
22 Spoglądali tedy uczniowie
po sobie w niepewności, o kim
to mówi.
23 A był jeden z uczniów je-
go, który siedział przy stole u
łona Jezusa, którego miłował
Jezus;
24 Skinął tedy na niego Szy-
mon Piotr, aby się wypytał,
ktoby to był, o którym mówi.
25 A on położywszy się na
piersiach Jezusowych, rzekł
mu: Panie! któryż to jest?
26 Odpowiada Jezus: ten jest,
któremu ja umoczywszy kęs
chleba podam; i umoczywszy
kęs, dał Judaszowi Iskaryjo-
cie, synowi Szymona.
27 A po tym kęsie zaraz wstą-
pił weń szatan. Tedy mu rzekł
Jezus: co czynisz, czyń prę-
dzéj.
28 A tego żaden nie zrozu-
miał ze współsiedzących, na
co mu to rzekł.
29 Albowiem niektórzy mnie-
mali, ponieważ Judasz miał
worek, iż mu rzekł Jezus: na-
kup, czego nam potrzeba na
święto, albo, żeby c¢ś dał ubo-
gim.
30 On tedy wziąwszy kęs,
zaraz wyszedł; a była noc.
III. 31 A gdy wyszedł, rze-
cze Jezus: teraz uwielbiony zo-
stał Syn człowieczy, i Bóg u-
wielbiony został w nim.
32 Jeżeli Bóg uwielbiony zo-
stał w nim, to i Bóg uwielbi go
w sobie, i zaraz uwielbi go.
33 Dziateczki! jeszcze ma-
luczko z wami jestem. Szukać
mię będziecie, i jak rzekłem
Żydom: gdzie ja idę, tam wy
przyjść nie możecie; tak i wam
teraz powiadam.
34 Nowe przykazanie daję
wam, abyście się miłowali wza-
jemnie; jakem ja was umiło-
wał, abyście się i wy miłowali
wzajemnie.
35 Z tego poznają wszyscy,
żeście moimi uczniami, jeśli mi-
łość mieć będziecie ku sobie
wzajemnie.
36 Rzekł mu Szymon Piotr:
Panie! dokądże idziesz? Odpo-
wiedział mu Jezus: dokąd idę,
ty teraz za mną iść nie możesz,
ale potém pójdziesz za mną.
37 Rzekł mu Piotr: Panie!
czemuż nie mogę iść za tobą te-
raz? Życie swoje za ciebie po-
łożę.
38 Odpowiedział mu Jezus:
życie swoje za mnie położysz?
Zaprawdę, zaprawdę powia-
dam ci: kur nie zapieje, aż się
mnie trzykroć zaprzesz.
Jana 14
NIECHAJ się nie trwoży ser-
ce wasze; wierzcie w Boga,
i we mnie wierzcie.
2 W domu Ojca mego wiele
jest mieszkań; gdyby inaczéj
było, tobym wam powiedział:
idę przygotować wam miejsce.
3 I gdy odejdę i przygotuję
wam miejsce, przyjdę znowu i
wezmę was do siebie, żebyście,
gdziem ja jest, i wy byli.
4 I dokąd ja idę, wiecie, i
drogę wiecie.
5 Rzekł mu Tomasz: Panie!
nie wiemy, dokąd idziesz, a
jakże możemy drogę wiedzieć?
6 Rzekł mu Jezus: Jam jest
droga, i prawda, i żywot; nikt
nie przychodzi do Ojca, tylko
przeze mnie.
7 Gdybyście mnie znali, i Oj-
ca byście mego znali; i odtąd
go znacie i widzieliście go.
8 Rzekł mu Filip: Panie! po-
każ nam Ojca, i dosyć nam bę-
dzie.
9 Rzekł mu Jezus: tak długi
czas jestem z wami, i nie znasz
mię? Filipie! kto mnie widział,
widział i Ojca mego; jakże ty
mówisz: pokaż nam Ojca?
10 Nie wierzysz, żem ja w
Ojcu, i Ojciec we mnie? Słowa,
które ja do was mówię, nie od
siebie mówię; Ojciec zaś, któ-
ry we mnie mieszka, on czyni
dzieła.
11 Wierzcie mi, żem ja w Oj-
cu, i Ojciec we mnie; a jeżeli
nie, to dla samych uczynków
wierzcie mi.
12 Zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam: kto wierzy we
mnie, ten i uczynki, które ja
czynię, czynić będzie, i więk-
sze nad te czynić będzie; bo ja
odchodzę do Ojca mego.
13 I o cokolwiek prosić bę-
dziecie w imieniu mojém, uczy-
nię to, aby był uwielbiony Oj-
ciec w Synu.
14 Jeśli o co prosić będziecie
w imieniu mojém, ja uczynię.
15 Jeśli mię miłujecie, przy-
kazania moje zachowujcie.
II. 16 I ja prosić będę Ojca,
a innego Pocieszyciela da wam,
aby mieszkał z wami na wieki,
17 Ducha prawdy, którego
świat przyjąć nie może, bo go
nie widzi, ani go zna; lecz wy
go znacie, gdyż z wami prze-
bywa i w was będzie.
18 Nie zostawię was sierota-
mi; przyjdę do was.
19 Jeszcze maluczko, i świat
mię już oglądać nie będzie;
lecz wy oglądać mię będzie-
cie; bo ja żyję i wy żyć bę-
dziecie.
20 Onego dnia wy poznacie,
żem ja jest w Ojcu moim, a wy
we mnie, i ja w was.
21 Kto ma przykazania moje
i one zachowuje, ten jest, który
mię miłuje; a kto mię miłuje,
tego też będzie miłował Ojciec
mój, i ja go miłować będę, i
objawię mu siebie samego.
22 Powiedział mu Judasz,
nie ów Iskaryjot: Panie! cóż
to jest, że się nam objawić
masz, a nie światu?
23 Odpowiedział Jezus i rzekł
mu: jeśli kto mię miłuje, słowo
moje zachowywać będzie; i Oj-
ciec mój umiłuje go, i do niego
przyjdziemy, i mieszkanie u
niego uczynimy.
24 Kto mię nie miłuje, słów
moich nie zachowuje; a słowo,
które słyszycie, nie jest moje,
ale Ojca, który mię posłał.
25 To wam powiedziałem, z
wami przebywając.
26 Lecz Pocieszyciel, Duch
Święty, którego poszle Ojciec
w imieniu mojém, on was nau-
czy wszystkiego, i przypomni
wam wszystko, cokolwiek wam
powiedziałem.
27 Pokój zostawiam wam,
mój pokój daję wam; nie jak
świat daje, ja wam daję. Niech-
że się nie trwoży serce wa-
sze, ani się lęka.
28 Słyszeliście, żem ja wam
powiedział: odchodzę, i powró-
cę do was. Gdybyście mię mi-
łowali, tobyście się radowali,
żem rzekł: idę do Ojca; bo Oj-
ciec mój większy jest niż ja.
29 I teraz powiedziałem wam
pierwéj niż się to stanie, żeby-
ście, gdy się to stanie, uwie-
rzyli.
30 Już daléj z wami wiele
mówić nie będę; albowiem idzie
książę świata tego, i nie ma on
nic we mnie;
31 Ale iżby poznał świat, że
ja miłuję Ojca, a jak mi rozka-
zał Ojciec, tak czynię. Wstań-
cież, pójdźmy stąd.
Jana 15
JAM jest krzew winny praw-
dziwy, a Ojciec mój jest wi-
nogrodnikiem.
2 Każdą latorośl, która we
mnie owocu nie przynosi, od-
cina, a każdą, która przynosi
owoc, oczyszcza, aby obfitszy
owoc przynosiła.
3 Już wy jesteście czystymi,
dla słowa, które do was mówi-
łem.
4 Mieszkajcież we mnie, i ja
w was. Jak latorośl nie może
przynosić owocu sama z siebie,
jeśli nie będzie zostawała w
krzewie winnym, tak i wy, je-
śli we mnie mieszkać nie bę-
dziecie.
5 Jam jest krzew winny, a
wy latoroślami. Kto mieszka
we mnie, a ja w nim, ten przy-
nosi wiele owocu; bo beze mnie
nic uczynić nie możecie.
6 Jeśliby kto nie mieszkał
we mnie, precz wyrzucony bę-
dzie, jak latorośl, i uschnie; i
zbierają je i _a ogień wrzucają,
i spłoną.
7 Jeśli we mnie mieszkać bę-
dziecie i słowa moje w was
mieszkać będą; czegokolwiek-
byście chcieli, proście, a stanie
się wam.
8 W tém będzie uwielbiony
Ojciec mój, jeżeli obfity owoc
przyniesiecie, i będziecie moi-
mi uczniami.
9 Jak mię umiłował Ojciec,
tak i ja umiłowałem was;
trwajcież w miłości mojéj.
10 Jeśli przykazania moje
zachowacie, trwać będziecie w
miłości mojéj, jak i ja zacho-
wałem przykazania Ojca mego
i trwam w miłości jego.
11 To wam powiedziałem,
aby moja radość w was trwała,
a wasza radość była zupełną.
II. 12 Takie jest przykaza-
nie moje, abyście się miłowali
wzajemnie, jak ja was umiło-
wałem.
13 Większéj miłości nikt nie
ma nad tę, jak kiedy kto życie
swoje kładzie za przyjaciół
swoich.
14 Wy jesteście przyjaciółmi
mymi, jeśli czynić będziecie,
cokolwiek ja wam przykazuję.
15 Już was daléj nie będę
zwał sługami, bo sługa nie
wie, co czyni pan jego; lecz
nazwałem was przyjaciółmi,
bo wszystko, comkolwiek sły-
szał od Ojca mego, oznajmiłem
wam.
16 Nie wyście mnie obrali,
alem ja was obrał; i postawi-
łem was, abyście szli i przy-
nieśli owoc, i żeby owoc wasz
trwał, aby to, o cokolwiekby-
ście prosili Ojca w imieniu mo-
jém, dał wam.
17 To wam przykazuję, aby-
ście się miłowali wzajemnie.
III. 18 Jeśli was świat niena-
widzi, wiedzcie, że mnie pier-
wéj, niżeli was, miał w niena-
wiści.
19 Gdybyście byli ze świata,
świat miłowałby to, co jest je-
go; lecz że ze świata nie jeste-
ście, alem ja was wybrał ze
świata, przeto świat was nie-
nawidzi.
20 Wspomnijcie na słowo,
które ja wam powiedziałem:
nie jest sługa większy nad pana
swego. Jeśli mnie prześladowa-
li, i was prześladować będą; je-
śli słowa moje zachowywali, i
wasze zachowywać będą.
21 Ale to wszystko czynić
wam będą dla imienia mego,
bo nie znają tego, który mię
posłał.
22 Gdybym nie przyszedł i
nie mówił im, nie mieliby grze-
chu; lecz teraz nie mają wy-
mówki z grzechu swego.
23 Kto mnie nienawidzi, i Oj-
ca mego nienawidzi.
24 Gdybym nie czynił między
nimi uczynków, których nikt
inny nie czynił, nie mieliby
grzechu; lecz teraz i widzieli,
i mają w nienawiści i mnie i
Ojca mego.
25 Ale żeby się wypełniło
słowo, które jest w Zakonie ich
napisane: Bez powodu mieli
mię w nienawiści.
26 A gdy przyjdzie Pocieszy-
ciel, którego ja wam poszlę od
Ojca, Duch prawdy, który od
Ojca pochodzi, ten o mnie
świadczyć będzie.
27 Ale i wy świadczyć bę-
dziecie; bo ze mną od początku
jesteście.
Jana 16
TO wam powiedziałem, aby-
ście się nie gorszyli.
2 Wyłączać was będą z bóż-
nic; ale przyjdzie godzina, że
każdy, który zabije was, bę-
dzie mniemał, że Bogu służy.
3 I to wam uczynią, że nie
poznali Ojca, ani mnie.
4 Alem to wam powiedział,
abyście, gdy przyjdzie godzi-
na, wspomnieli na to, żem ja
wam powiedział; a tego wam z
początku nie powiedziałem, bo
byłem z wami.
5 A teraz idę do tego, który
mię posłał, i nikt z was nie py-
ta mię: dokąd idziesz?
6 Lecz że to powiedziałem
wam, smutek napełnił serce
wasze.
7 Ale ja wam prawdę mówię:
pożyteczniéj jest dla was, a-
bym ja odszedł. Bo jeśli nie o-
dejdę, Pocieszyciel nie przyj-
dzie do was; ale jeśli odejdę,
poszlę go do was.
8 A on przyszedłszy, przeko-
na świat o grzechu, i o sprawie-
dliwości, i o sądzie:
9 O grzechu, iż nie uwierzyli
we mnie;
10 O sprawiedliwości, iż do
Ojca mego idę, i już mię więcéj
nie ujrzycie;
11 O sądzie zaś, iż książę te-
go świata jest osądzony.
12 Mam wiele jeszcze wam
mówić, ale teraz znieść nie mo-
żecie.
13 Lecz gdy przyjdzie on,
Duch prawdy, wprowadzi was
we wszelką prawdę; bo nie sam
od siebie mówić będzie, ale co-
kolwiek usłyszy, mówić bę-
dzie, i przyszłe rzeczy oznajmi
wam.
14 On mnie uwielbi; bo z me-
go weźmie i oznajmi wam.
15 Wszystko, co ma Ojciec,
mojém jest; dla tegom rzekł: że
z mego weźmie, i oznajmi wam.
II. 16 Maluczko, a nie ujrzy-
cie mię, i znowu maluczko, a
ujrzycie mię, bo ja idę do Ojca.
17 Mówili tedy niektórzy z
uczniów jego między sobą: cóż
to jest, co nam mówi: malucz-
ko, a nie ujrzycie mię, i znowu
maluczko, a ujrzycie mię, i: bo
ja idę do Ojca?
18 Mówili więc: cóż to jest,
co mówi: maluczko? nie wie-
my, co mówi.
19 Poznał tedy Jezus, że go
pytać chcieli, i rzekł im: o to
pytacie siebie wzajemnie, żem
powiedział: maluczko, a nie uj-
rzycie mię, i znowu maluczko,
a ujrzycie mię.
20 Zaprawdę, zaprawdę po-
wiadam wam: że wy płakać i
narzekać będziecie, a świat się
będzie weselił; wy smutni bę-
dziecie, ale smutek wasz w ra-
dość się obróci.
21 Niewiasta, gdy rodzi, smu-
tek ma, bo przyszła godzina jéj;
lecz gdy porodzi dzieciątko, już
nie pamięta udręczenia, dla ra-
dości, że się człowiek na świat
narodził.
22 I wy teraz smutek macie;
ale znowu ujrzę was, i będzie
się radowało serce wasze, i ra-
dości waszéj nikt wam nie odej-
mie.
III. 23 A dnia onego o nic
pytać mię nie będziecie. Za-
prawdę, zaprawdę powiadam
wam: o cokolwiekbyście pro-
sili Ojca w imieniu mojém, da
wam.
24 Dotąd o nic nie prosiliście
w imieniu mojém; proścież, a
weźmiecie, aby radość wasza
była zupełną.
25 To wam przez przypowie-
ści mówiłem; ale przyjdzie go-
dzina, gdy już więcéj nie przez
przypowieści mówić wam bę-
dę, lecz wyraźnie o Ojcu moim
oznajmię wam.
26 W owym dniu w imieniu
mojém prosić będziecie; i nie
mówię wam, że ja będę Ojca
prosił za wami;
27 Albowiem sam Ojciec mi-
łuje was, żeście wy mnie umi-
łowali i uwierzyli, żem ja od
Boga wyszedł.
28 Wyszedłem od Ojca, i
przyszedłem na świat; znowu
opuszczam świat i idę do Ojca.
29 Rzekli mu uczniowie je-
go: oto, teraz wyraźnie mó-
wisz, i żadnéj przypowieści nie
powiadasz;
30 Teraz wiemy, że wszyst-
ko wiesz, i nie potrzebujesz,
aby cię kto pytał. Dla tego wie-
rzymy, żeś od Boga wyszedł.
31 Odpowiedział im Jezus:
teraz wierzycie?
32 Oto, przyjdzie godzina, i
już przyszła, że się rozproszy-
cie, każdy w swoją stronę, a
mnie samego zostawicie; lecz
nie jestem sam, bo Ojciec jest
ze mną.
33 To powiedziałem wam,
abyście we mnie pokój mieli.
Na świecie ucisk mieć będzie-
cie; ale ufajcie, jam zwyciężył
świat.
Jana 17
TO powiedziawszy Jezus, po-
dniósł oczy swoje w niebo i
rzekł: Ojcze! przyszła godzi-
na, uwielbij Syna swego, aby i
Syn twój uwielbił ciebie;
2 Jakeś mu dał moc nad
wszelkiém ciałem, aby dał ży-
wot wieczny tym wszystkim,
których mu dałeś.
3 A to jest żywot wieczny,
aby poznali ciebie, jedynego
prawdziwego Boga, i tego, któ-
regoś posłał, Jezusa Chrystu-
sa.
4 Jam cię uwielbił na ziemi;
dokonałem dzieła, któreś mi
dał, abym wykonał.
5 A teraz uwielbij mię Ty,
Ojcze! u siebie samego tą
chwałą, którą miałem u ciebie
pierwéj, niżeli świat był.
6 Objawiłem imię twoje lu-
dziom, których mi dałeś ze
świata; twoimi byli, i mnie ich
dałeś; i zachowali słowa twoje.
7 Teraz poznali, że wszyst-
ko, coś mi dał, od ciebie jest.
8 Albowiem słowa, któreś mi
dał, dałem im; i oni je przyję-
li, i poznali prawdziwie, żem
od ciebie wyszedł, i uwierzyli,
żeś Ty mię posłał.
9 Ja za nimi proszę; nie za
światem proszę, ale za tymi,
których mi dałeś, bo twoimi są.
10 I wszystko moje jest two-
jém, a twoje mojém; i uwielbio-
ny jestem w nich.
11 I nie jestem więcéj na
świecie, ale oni są na świecie,
a ja do ciebie idę. Ojcze świę-
ty! zachowaj ich w imieniu two-
jém, których mi dałeś, aby by-
li jedno, jak my.
12 Gdym z nimi był na świe-
cie, jam ich zachowywał w i-
mieniu twojém; tych, których
mi dałeś, strzegłem, i żaden z
nich nie zginął, tylko syn za-
tracenia, żeby się Pismo wy-
pełniło.
13 Ale teraz do ciebie idę, i
mówię to na świecie, aby mieli
radość moją zupełną w sobie.
14 Jam dał im słowo twoje,
a świat miał ich w nienawiści,
dla tego że nie są ze świata, ja-
ko i ja nie jestem ze świata.
15 Nie proszę, abyś ich wziął
ze świata, ale abyś ich zacho-
wał ode złego.
16 Ze świata nie są, jak ze
świata i ja nie jestem.
17 Poświęć ich w prawdzie
twojéj; słowo twoje prawdą
jest.
18 Jakeś Ty mię posłał na
świat, tak i ja posłałem ich na
świat.
19 I za nich ja poświęcam
siebie samego, aby i oni po-
święceni byli w prawdzie.
20 A nie tylko za nimi pro-
szę, lecz i za tymi, którzy przez
słowo ich uwierzą we mnie,
21 Aby wszyscy byli jedno;
jak Ty, Ojcze! we mnie, a ja w
tobie, aby i oni w nas jedno by-
li; aby świat uwierzył, żeś Ty
mię posłał.
22 A ja chwałę, którąś mi
dał, dałem im, aby byli jedno,
jak my jedno jesteśmy;
23 Ja w nich, i Ty we mnie,
aby byli zupełnie jedno, i żeby
poznał świat, żeś Ty mię po-
słał, i żeś ich umiłował, jakeś
i mnie umiłował.
24 Ojcze! chcę, aby i ci, któ-
rych mi dałeś, byli ze mną,
gdzie ja jestem; aby oglądali
chwałę moją, którąś mi dał,
gdyż, umiłowałeś mię przed za-
łożeniem świata.
25 Ojcze sprawiedliwy! i
świat cię nie poznał, alem ja
cię poznał, i ci poznali, żeś Ty
mię posłał.
26 I objawiłem im imię two-
je, i objawię, aby miłość, któ-
rąś mię umiłował, w nich była,
i ja w nich.
Jana 18
TO powiedziawszy Jezus, wy-
szedł z uczniami swoimi
przez potok Cedron, gdzie był
ogród, do którego wszedł on i
uczniowie jego.
2 A wiedział i Judasz, który
go wydawał, o owém miejscu;
bo się tam często schadzał Je-
zus z uczniami swoimi.
3 Judasz tedy wziąwszy rotę
i sług od przedniejszych kapła-
nów i Faryzeuszów, przyszedł
tam z latarniami i z pochodnia-
mi i z orężem.
4 Tedy Jezus, wiedząc
wszystko, co nań przyjść mia-
ło, wyszedłszy, rzekł im: ko-
go szukacie?
5 Odpowiedzieli mu: Jezusa
Nazareńskiego. Rzecze im Je-
zus: Jam jest. A stał z ni-
mi i Judasz, który go wyda-
wał.
6 A skoro im rzekł: Jam jest,
odstąpili nazad, i padli na zie-
mię.
7 Tedy ich znowu zapytał:
kogo szukacie? A oni rzekli:
Jezusa Nazareńskiego.
8 Odpowiedział Jezus: po-
wiedziałem wam, żem ja jest.
Jeżeli tedy mnie szukacie, do-
zwólcie tym odejść;
9 Aby się wypełniły słowa,
które był powiedział: Nie stra-
ciłem żadnego z tych, których
mi dałeś.
10 Tedy Szymon Piotr, mając
miecz, dobył go, i uderzył słu-
gę najwyższego kapłana, i u-
ciął mu ucho jego prawe. A słu-
dze temu imię było Malchus.
11 Rzekł tedy Jezus Piotro-
wi: włóż miecz swój do po-
chwy; czyliż nie mam pić kie-
licha, który mi dał Ojciec?
12 Rota tedy i rotmistrz i
słudzy Żydowscy pojmali Je-
zusa i związali go.
II. 13 I wiedli go naprzód do
Annasza; bo był świekrem
Kaifasza, który był najwyż-
szym kapłanem roku tego.
14 A był to ten Kaifasz, któ-
ry Żydom radził, że lepiéj jest,
aby jeden człowiek umarł za
lud.
15 A szedł za Jezusem Szy-
mon Piotr, i drugi uczeń. A ten
uczeń był znany najwyższemu
kapłanowi, i wszedł z Jezusem
do dworu najwyższego kapła-
na.
16 Ale Piotr stał u drzwi na
dworze. Wyszedł tedy ów dru-
gi uczeń, który był znany naj-
wyższemu kapłanowi, i mówił
z odźwierną, i wprowadził Pio-
tra.
17 Tedy rzekła Piotrowi
dziewka odźwierna: czyliżeś i
ty nie jest z uczniów człowieka
tego? On odpowiedział: nie je-
stem.
18 A stali słudzy i pachołki,
roznieciwszy ogień, bo zimno
było, i grzeli się; a stał też z
nimi Piotr, i grzał się.
19 Tedy najwyższy kapłan
pytał Jezusa o jego uczniów i
o naukę jego.
20 Odpowiedział mu Jezus:
jam jawnie mówił światu; jam
zawsze uczył w bóżnicy i w
świątyni, gdzie się zewsząd
Żydzi schodzą, a potajemnie
nicem nie mówił.
21 Cóż mię pytasz? pytaj tych
którzy słuchali, co im mówiłem;
oto ci wiedzą, com ja mówił.
22 A gdy on to mówił, jeden
ze sług, który tam stał, dał po-
liczek Jezusowi, mówiąc: tak
to odpowiadasz najwyższemu
kapłanowi?
23 Odpowiedział mu Jezus:
jeślim źle mówił, daj świadec-
two o złém; jeśli zaś dobrze, za
cóż mię bijesz?
24 I odesłał go Annasz zwią-
zanego do Kaifasza, najwyż-
szego kapłana.
25 A Szymon Piotr stał i
grzał się. Rzekli tedy do nie-
go: czyliż i ty nie jesteś z ucz-
niów jego? A on się zaparł,
mówiąc: nie jestem.
26 Rzekł mu jeden ze sług
najwyższego kapłana, powino-
waty tego, któremu był Piotr
uciął ucho; czyliżem ja cię nie
widział w ogrodzie z nim?
27 Zaparł się tedy znowu
Piotr, i zaraz kur zapiał.
III. 28 Prowadzili tedy Je-
zusa od Kaifasza na ratusz. A
było rano. I nie weszli sami na
ratusz, aby się nie zmazali, ale
żeby pożywali baranka wiel-
kanocnego.
29 Tedy wyszedł do nich Pi-
łat i rzekł: jakąż skargę przy-
nosicie przeciwko człowiekowi
temu?
30 Odpowiedzieli mu i rzekli:
gdyby ten nie był złoczyńcą,
tobyśmy ci go nie podali.
31 Rzekł tedy Piłat: weźcież
go wy, i według zakonu swego
osądźcie go. Rzekli mu Żydzi:
nam się nie godzi zabijać niko-
go;
32 Aby się wypełniły słowa
Jezusa, które rzekł, oznajmu-
jąc, jaką śmiercią miał umrzeć.
33 Tedy znowu wszedł Piłat
na ratusz, i zawołał Jezusa i
rzekł mu: tyżeś jest Król Ży-
dowski?
34 Odpowiedział mu Jezus:
samże to od siebie mówisz, czy
też inni powiedzieli ci o mnie?
35 Odpowiedział Piłat: czy-
liżem ja Żyd? Naród twój i
przedniejsi kapłani mnie cię
podali; cóżeś uczynił?
36 Odpowiedział Jezus: kró-
lestwo moje nie jest z tego świa-
ta; gdyby z tego świata było
królestwo moje, słudzy moi
walczyliby, abym nie był wy-
dany Żydom; lecz teraz kró-
lestwo moje nie jest stąd.
37 Tedy mu rzekł Piłat:
więc królem jesteś? Odpowie-
dział mu Jezus: ty powiadasz,
żem ja jest królem. Jam się na
to narodził, i na tom przyszedł
na świat, abym świadectwo dał
prawdzie. Wszelki, który jest
z prawdy, słucha głosu mego.
38 Rzecze mu Piłat: cóż jest
prawda? A to powiedziawszy,
wyszedł znowu do Żydów i
rzecze im: ja żadn‚j winy w
nim nie znajduję.
39 A jest zwyczaj u was, a-
bym wam jednego wypuścił na
Wielkanoc. Chcecież więc, a-
bym wam wypuścił Króla Ży-
dowskiego?
40 Zawołali tedy znowu wszy-
scy, mówiąc: nie tego, ale Ba-
rabasza! A Barabasz był zbój-
cą.
Jana 19
WTEDY więc Piłat wziął
Jezusa i ubiczował.
2 A żołnierze uplótłszy ko-
ronę z ciernia, włożyli na gło-
wę jego, i płaszczem purpuro-
wym przyodzieli go,
3 I mówili: witajże, Królu Ży-
dowski! i dawali mu policzki.
4 Wyszedł tedy znowu Piłat,
i rzecze im: oto wyprowadzam
go do was, abyście poznali, że
w nim żadnéj winy nie znajdu-
ję.
5 Wyszedł tedy Jezus w ko-
ronie cierniowéj i płaszczu pur-
purowym. I rzecze im Piłat:
Oto człowiek!
6 A gdy ujrzeli go przedniej-
si kapłani i słudzy ich, zawo-
łali, mówiąc: ukrzyżuj, ukrzy-
żuj! Rzekł im Piłat: weźcież
go wy, i ukrzyżujcie; ja bo-
wiem nie znajduję w nim winy.
7 Odpowiedzieli mu Żydzi:
my zakon mamy, i według za-
konu naszego powinien umrzeć;
bo siebie Synem Bożym czy-
8 Gdy tedy Piłat usłyszał te
słowa, bardziéj się uląkł.
9 I wszedł znowu na ratusz,
i rzekł do Jezusa: skądżeś ty
jest? Lecz mu Jezus nie dał od-
powiedzi.
10 Tedy mu rzecze Piłat:
mnie nie odpowiadasz? nie
wiesz, że mam moc ukrzyżo-
wać cię, i mam moc wypuścić
cię?
11 Odpowiedział Jezus: nie
miałbyś żadnéj mocy nade mną,
gdyby ci nie była dana z góry;
przetoż ten, kto mię tobie wy-
dał, większy grzech ma.
12 Odtąd Piłat starał się wy-
puścić go; lecz Żydzi wołali:
mówiąc: jeśli tego wypuścisz,
nie jesteś przyjacielem cesa-
rza; każdy bowiem, co się kró-
lem czyni, sprzeciwia się cesa-
rzowi.
13 Piłat tedy usłyszawszy te
słowa, wyprowadził Jezusa, i
siadł na stolicy, na miejscu,
które zowią Kamienny Bruk,
a po hebrajsku Gabbata.
14 A był to dzień przygoto-
wania przed Wielkanocą, oko-
ło szóstéj godziny; i rzekł Ży-
dom: oto król wasz!
15 A oni zawołali: weź, weź!
ukrzyżuj go! Rzecze im Piłat:
królaż waszego mam ukrzyżo-
wać? Odpowiedzieli przedniej-
si kapłani: nie mamy króla, tyl-
ko cesarza.
16 Wtedy go więc im wy-
dał, żeby był ukrzyżowany. I
wzięli Jezusa i poprowadzili.
17 A on niosąc krzyż swój,
wyszedł na miejsce, zwane
Trupich Głów, które po he-
brajsku zowie się Golgota;
18 Tam go ukrzyżowali, i z
nim drugich dwóch z jednéj i
z drugiéj strony, a w pośrodku
Jezusa.
19 A Piłat napisał i nadpis,
i umieścił nad krzyżem; a by-
ło napisano: Jezus Nazareński
Król Żydowski.
20 A ten nadpis czytało wie-
lu Żydów; bo blizko miasta by-
ło ono miejsce, gdzie był u-
krzyżowany Jezus; a było na-
pisano po hebrajsku, po grecku
i po łacinie.
21 Tedy rzekli Piłatowi prze-
dniejsi kapłani Żydowscy: nie
pisz: Król Żydowski, ale, iż on
powiedział: jestem Król Ży-
dowski.
22 Odpowiedział Piłat: com
napisał, tom napisał.
23 Żołnierze tedy, gdy ukrzy-
żowali Jezusa, wzięli szaty je-
go i uczynili cztery części, i su-
knię; a była ta suknia nie szy-
ta, ale od wierzchu cała tkana.
24 Tedy rzekli jedni do dru-
gich: nie krajmy jéj, ale rzuć-
my losy o nią, czyją będzie;
aby się Pismo wypełniło, któ-
re mówi: Podzielili szaty moje
między siebie, i o odzienie mo-
je losy rzucali. To tedy uczy-
nili żołnierze.
II. 25 A stały przy krzyżu
Jezusowym matka jego, i sio-
stra matki jego, Maryja, żona
Kleofasa, i Maryja Magdalena.
26 Tedy Jezus, ujrzawszy
matkę i ucznia tamże stojące-
go, którego miłował, rzecze
matce swojéj: niewiasto, oto
syn twój!
27 Potém rzecze uczniowi:
oto matka twoja! i od onéj go-
dziny wziął ją ów uczeń do sie-
bie.
28 Potém wiedząc Jezus, że
się już wszystko spełniło, aby
się wykonało Pismo, rzekł:
Pragnę.
29 A stało tam naczynie peł-
ne octu; a oni, napełniwszy
gąbkę octem, i zatknąwszy ją
na hyzop, podali mu do ust.
III. 30 A gdy Jezus przyjął
ocet, rzekł: Spełniło się; i na-
chyliwszy głowę, oddał du-
cha.
31 Tedy Żydzi, aby nie po-
zostały na krzyżu ciała na sa-
bat, ponieważ był dzień przy-
gotowania (albowiem wielkim
był ów dzień sabatu), prosili
Piłata, aby im połamano gole-
nie i zdjęto je.
32 Przyszli tedy żołnierze, i
pierwszemu złamali golenie, i
drugiemu, który z nim był u-
krzyżowany.
33 Ale do Jezusa przyszedł-
szy, gdy ujrzeli, że już umarł,
nie łamali goleni jego.
34 Lecz jeden z żołnierzy
włócznią bok jego przebódł, i
zaraz wyszła krew i woda.
35 A ten, który to widział,
zaświadczył o tém, i prawdzi-
we jest świadectwo jego; i on
wie, iż prawdę mówi, abyście
wy wierzyli.
36 Stało się to bowiem, aby
się wypełniło Pismo: Kość je-
go nie będzie złamana.
37 I znowu drugie Pismo mó-
wi: Ujrzą tego, którego przebo-
dli.
38 A potém prosił Piłata Jó-
zef z Arymatyi (który był ucz-
niem Jezusa, ale skrycie, bo się
bał Żydów), żeby mógł zdjąć
ciało Jezusa. I pozwolił Piłat.
Poszedł tedy i zdjął ciało Je-
zusa.
39 Przyszedł też i Nikodem
(który był dawniéj przybył w
nocy do Jezusa), niosąc miesza-
ninę z mirry i aloesu, około stu
funtów.
40 Wzięli tedy ciało Jezuso-
we, i zawinęli je w prześciera-
dła z wonnościami, jak jest u
Żydów zwyczaj chować umar-
łych.
41 A był w tém miejscu,
gdzie go ukrzyżowano, ogród,
a w ogrodzie grób nowy, w
którym jeszcze nikt nie był po-
łożony.
42 Tam więc z powodu dnia
przygotowania Żydowskiego,
że blizko był grób, położyli
Jezusa.
Jana 20
A PIERWSZEGO dnia po
sabacie Maryja Magdale-
na przyszła rano do grobu, gdy
jeszcze było ciemno, i ujrzała
kamień odwalony od grobu.
2 Pobiegła więc i przyszła do
Szymona Piotra i do drugiego
ucznia, którego miłował Jezus,
i rzekła im: wzięli Pana z gro-
bu, i nie wiemy, gdzie go poło-
żyli.
3 Tedy wyszedł Piotr i ów
drugi uczeń, i szli do grobu.
4 A biegli oba społem; i ów
drugi uczeń wyścignął Piotra
i pierwéj przyszedł do grobu,
5 I nachyliwszy się, ujrzał
prześcieradła leżące; jednak
nie wszedł.
6 Przyszedł tedy Szymon
Piotr, idąc za nim, i wszedł do
grobu, i ujrzał prześcieradła
leżące,
7 I chustkę, która była na
głowie jego, nie z prześciera-
dłami położoną, ale osobno
zwiniętą na jedném miejscu.
8 Wtedy wszedł i drugi u-
czeń, który był pierwéj przy-
szedł do grobu, i ujrzał i uwie-
rzył.
9 Albowiem jeszcze nie rozu-
mieli Pisma, że musi zmar-
twychwstać.
10 I odeszli znowu uczniowie
do domu.
II. 11 Ale Maryja stała ze-
wnątrz u grobu płacząc. A gdy
płakała, nachyliła się do gro-
bu.
12 I ujrzała dwóch Aniołów w
bieli siedzących, jednego u gło-
wy, a drugiego u nóg, gdzie le-
żało ciało Jezusa.
13 I rzekli jéj oni: niewiasto!
czemu płaczesz? Rzecze im:
bo wzięli Pana mego, i nie
wiem, gdzie go położyli.
14 A to rzekłszy, obróciła
się nazad, i ujrzała Jezusa sto-
jącego; i nie wiedziała, że to
Jezus.
15 Rzecze jéj Jezus: niewia-
sto! czemu płaczesz? kogo szu-
kasz? Ona mniemając, że to o-
grodnik, rzekła mu: Panie! je-
śliś ty go wziął, powiedz mi,
gdzieś go położył, a ja go we-
zmę.
16 Rzecze jéj Jezus: Maryjo!
Ona obróciwszy się, rzecze mu:
Rabuni! co się wykłada: Nau-
czycielu!
17 Rzecze jéj Jezus: nie do-
tykaj się mnie, bom jeszcze nie
wstąpił do Ojca mego; ale idź
do braci moich, i powiedz im:
wstępuję do Ojca mego i Ojca
waszego, i do Boga mego i Bo-
ga waszego.
18 I przyszła Maryja Mag-
dalena, oznajmując uczniom,
że widziała Pana, i że to po-
wiedział jéj.
19 Gdy tedy był wieczór-
dnia onego pierwszego po sa-
bacie, i drzwi były zamknięte,
gdzie byli uczniowie zgroma-
dzeni dla bojaźni Żydów, przy-
szedł Jezus i stanął w po-
środku nich, i rzekł im: Po-
kój wam!
20 A to rzekłszy, pokazał im
ręce i bok swój. Uradowali się
więc uczniowie, ujrzawszy Pa-
na.
21 Rzekł im tedy Jezus zno-
wu: Pokój wam; jak mnie po-
słał Ojciec, tak i ja was posy-
łam.
22 I to rzekłszy, tchnął na
nich i rzekł im: weźmijcie Du-
cha Świętego.
23 Którymkolwiek grzechy
odpuścicie, są im odpuszczone;
i którymkolwiek zatrzymacie,
są zatrzymane.
III. 24 A Tomasz, jeden z
dwunastu, zwany Bliźniakiem,
nie był z nimi, gdy przyszedł
Jezus.
25 Rzekli mu tedy drudzy u-
czniowie: widzieliśmy Pana! A
on rzekł im: jeśli nie ujrzę na
rękach jego znaków od gwoź-
dzi, i nie włożę palca swego w
znaki od gwoździ, i nie włożę
ręki swéj w bok jego, nie uwie-
rzę.
26 A po ośmiu dniach znowu
byli uczniowie jego w domu, i
Tomasz z nimi. I przyszedł Je-
zus, gdy były drzwi zamknię-
te, i stanął w pośrodku nich, i
rzekł: Pokój wam!
27 Potém rzecze Tomaszowi:
daj tu palec swój i oglądaj rę-
ce moje, i daj rękę swą i włóż
w bok mój, i nie bądź niewier-
nym, ale wierzącym.
28 I odpowiadając Tomasz,
rzekł mu: Pan mój, i Bóg mój!
29 Rzecze mu Jezus: żeś mię
ujrzał, Tomaszu, uwierzyłeś;
błogosławieni, którzy nie wi-
dzieli, a uwierzyli.
30 I wiele innych cudów u-
czynił Jezus w obec uczniów
swoich, które nie są napisane
w księdze téj.
31 Ale te są napisane, aby-
ście uwierzyli, że Jezus jest
Chrystus, Syn Boży, i żebyście
wierząc żywot mieli w imieniu
jego.
Jana 21
POTÉM się znowu ukazał Je-
zus uczniom u morza Tybe-
ryjadzkiego, a ukazał się tak:
2 Byli pospołu Szymon Piotr
i Tomasz, zwany Bliźniakiem,
i Natanael, który był z Kany
Galilejskiéj, i synowie Zebe-
deuszowi i dwaj inni z uczniów
jego.
3 Rzecze im Szymon Piotr:
idę ryby łowić. Mówią mu: pój-
dziemy i my z tobą. I wyszli,
i zaraz wstąpili w łódź, i owéj
nocy nic nie złowili.
4 A gdy już było rano, stanął
Jezus na brzegu; jednak nie
wiedzieli uczniowie, że to Je-
zus.
5 Rzecze im tedy Jezus: dzie-
ci! czy nie macie co jeść? Od-
powiedzieli mu: nie mamy.
6 A on rzekł im: zapuśćcie
sieć po prawéj stronie łodzi, i
znajdziecie. Zapuścili tedy, i
już daléj ciągnąć jéj nie mogli
dla mnóstwa ryb.
7 Tedy uczeń ów, którego mi-
łował Jezus, rzekł Piotrowi:
Pan jest. Tedy Szymon Piotr, u-
słyszawszy, iż Pan jest, koszu-
lą się przepasał (był bowiem
nagi), i rzucił się w morze.
8 Drudzy zaś uczniowie przy-
byli w łodzi (bo niedaleko byli
od lądu, ale jakby na dwieście
łokci), ciągnąc sieć z rybami.
9 Gdy tedy wyszli na ląd,
ujrzeli węgle nałożone, i rybę
na nich leżącą i chleb.
10 Rzecze im Jezus: przy-
nieście z tych ryb, któreście te-
raz złowili.
11 Wstąpił tedy Szymon
Piotr, i wyciągnął sieć na ląd,
pełną wielkich ryb, których
było sto pięćdziesiąt trzy; a
choć ich tyle było, nie podarła
się sieć.
12 Rzecze im Jezus: pójdź-
cie i pożywajcie. A żaden z u-
czniów nie śmiał go pytać: ty
kto jesteś? wiedząc, że to Pan.
13 Tedy przyszedł Jezus, i
wziął chleb i dał im, również i
rybę.
14 Trzeci to już raz ukazał
się Jezus uczniom swoim po
zmartwychwstaniu.
II. 15 Gdy tedy spożyli, rzekł
Jezus Szymonowi Piotrowi:
Szymonie, synu Jonasza! mi-
łujesz mię więcéj niżeli ci?
Rzekł mu: tak jest, Panie! ty
wiesz, że cię miłuję. Rzekł
mu: paś owieczki moje.
16 Rzecze mu znowu po raz
drugi: Szymonie, synu Jona-
sza! miłujesz mię? Rzecze mu:
tak jest, Panie! ty wiesz, że
cię miłuję. Rzecze mu: paś ow-
ce moje.
17 Rzecze mu po raz trzeci:
Szymonie, synu Jonasza! mi-
łujesz mię? Zasmucił się Piotr,
że mu po raz trzeci powiedział:
miłujesz mię? i odpowiedział
mu: Panie! ty wszystko wiesz,
ty wiesz, że cię miłuję. Rzecze
mu Jezus: paś owce moje.
III. 18 Zaprawdę, zaprawdę
powiadam ci: gdyś był młod-
szy, opasywałeś sam siebie i
chodziłeś, dokąd chciałeś; lecz
gdy się zestarzejesz, wycią-
gniesz ręce swoje, a inny cię
opasze i poprowadzi, dokąd
nie chcesz.
19 A to powiedział, dając
znać, jaką śmiercią uwielbi
Boga. I powiedziawszy to, rze-
cze mu: pójdź za mną.
20 A Piotr obróciwszy się,
ujrzał idącego za nim ucznia,
którego miłował Jezus, tego,
który się był położył przy wie-
czerzy na piersiach jego i rzekł
był: Panie! któryż jest ten, co
cię wyda?
21 Tego ujrzawszy Piotr,
rzekł Jezusowi: Panie: a ten
co?
22 Rzecze mu Jezus: jeśli
chcę, żeby on został, aż przyj-
dę, co ci do tego? Ty pójdź za
mną!
23 I rozeszła się wieść mię-
dzy bracią, że uczeń ów nie u-
mrze. A nie rzekł mu Jezus, iż
nie umrze, ale: jeśli chcę, żeby
został, aż przyjdę, co ci do te-
go?
24 Ten jest uczeń, który
świadczy o tém, i to napisał; a
wiemy, że prawdziwe jest świa-
dectwo jego.
25 Jest i innych wiele rze-
czy, które czynił Jezus; które
gdyby miały być wszystkie je-
dne po drugich spisane, mnie-
mam, że i sam świat nie zmie-
ściłby w sobie ksiąg, któreby
napisane były. Amen.